środa, 31 marca 2010

zderzenia z banałami

Czasem uderza człowieka myśl, która nie jest ani nowa, ani odkrywcza, ale jakoś tak świeci jaskrawo w KONTEKŚCIE, że aż mruży się oczy i marszczy mózg ;-)
Doświadczyłam czegoś takiego ostatnio nie raz, a dwa razy.

Doświadczenie 1.
Kontekst: z braku innego nośnika pod ręką użyłam telefonu, żeby przekazać rodzicom film od znajomych. W domu nie chciało mi się go już na nic przegrywać, więc po prostu podłączyłam telefon do odtwarzacza. Po kilku minutach oglądania tata ze zdziwieniem zapytał, czy ten film naprawdę leci z mojego telefonu…
Od tamtej pory, z uporem godnym lepszej sprawy, zastanawiam się, jakie wynalazki będą zadziwiać mnie, kiedy będę w wieku mojego ojca. Bo uświadomiłam sobie, że on też kiedyś był z tzw. techniką na bieżąco i na pewno wydawało mu się, że tak będzie zawsze. A ewidentnie nie jest.
No więc, jak sądzicie, jaki wynalazek w przyszłości przerośnie nasze wyobrażenie o świecie?
Jak się będziemy czuli z myślą, że nie nadążamy?


Doświadczenie 2.
Kontekst: pełniłam obowiązki w zastępstwie szefa pełniącego obowiązki szefa ;-) [tak, nadal nikt nie przejął schedy po zmarłym i wciąż mamy szefa p.o.] i doświadczalnie, aczkolwiek z niebywałym zdziwieniem, przekonałam się, że faktycznie punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Albowiem waliło się i paliło tak, jak nieraz już się waliło i paliło w moim ZAKŁADZIE, ale tym razem to ja musiałam ugasić ten pożar w burdelu. I zrozumiałam, że pretensje, które miałam w podobnych sytuacjach do szefostwa o niedostateczny radykalizm były nie na miejscu. A nawet setki mil od miejsca ;-)
Nie sądziłam, że ogląd spraw zmienia się AŻ TAK, kiedy patrzy się na nie pod innym kątem.
Już dawno nic mnie tak nie zaskoczyło jak ta konstatacja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytelniku!
Oddaję Ci kawałek mojej podłogi - możesz zatańczyć, ale raczej nie zrywaj parkietu [no chyba, że naprawdę MUSISZ] ;-)
aalaaskaa