środa, 10 marca 2010

wystawiam się na ostrzał ;-)

Dziś Dzień Mężczyzny. Święto obchodzone 10 marca bodaj tylko w Polsce [w innych krajach, które zdecydowały się na wprowadzenia podobnego święta, świątecznym dniem jest 19 listopada]. I muszę przyznać, z pewną taką nieśmiałością, że bodaj jedyne święto, przy okazji którego głębiej zastanawiam się nad przyczynami jego ustanowienia.

Nie, żebym przy okazji innych świąt o tym nie myślała, ale przy tym myślę szczególnie intensywnie. Oczywiście pewnym wyjaśnieniem jest fakt, że trzeba nad tym myśleć dogłębnie, bo odpowiedź nie jest ani jasna, ani oczywista, więc na powierzchni się jej nie znajdzie.
A po dogłębnych poszukiwaniach w głębi mogę powiedzieć, że… tam też jej nie ma ;-)
No chyba, że ja źle szukam.
Pozostaje nadzieja, że ktoś mi pomoże i wyjaśni, skąd pomysł na takie święto…?

Podejrzewam, że zaraz rozlegną się oburzone głosy, wyrzucające mi, że z takim zapałem propaguję świętowanie Dnia Kobiet, a czepiam się obchodów Dnia Mężczyzny, więc – nie czekając na nie [te głosy] – wyjaśniam, że Dzień Kobiet został ustanowiony jako wyraz szacunku dla ofiar walki o równouprawnienie kobiet. Taka, nie inna, była idea jego powstania.
O dziwo, wielu ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy, ale tak jest.
Dzień Kobiet to takie święto-pomnik, które - w szczególności - nie pozwala zapomnieć, że wśród kobiet, które w walczyły o CZŁOWIECZE prawa dla wszystkich ludzi, niezależnie od ich płci, były też takie, które w tej walce poniosły największą ofiarę - straciły życie.

Patrząc w tym kontekście na Dzień Mężczyzny nie mogę się oprzeć myśli, że oto kat chce umniejszyć zasługi ofiary, strojąc się przy tym w jej szatę.
A żeby jakoś to zjawisko zilustrować, mój mózg zwizualizował starcie dwóch manifestacji – jednej pro, a drugiej przeciw.
Jeśli ktoś organizuje manifestację promującą jakąś ideę, to przeciwnicy tej idei stają na głowie, żeby w tym samym czasie, najlepiej w pobliżu, odpowiedzieć z równą siłą i zamanifestować swój sprzeciw wobec tej idei. Dzięki temu osłabiają siłę oddziaływania osób, które daną ideę chciały wypromować.
Podobnie odbieram pomysł ustanowienia Dnia Mężczyzny – kobiety chciały uczcić bohaterki swojej długiej wojny o wolność i równość, a mężczyźni przebiegle pomyśleli, że osłabią wymowę Dnia Kobiet poprzez wprowadzenie Dnia Mężczyzny.
I chyba to się udaje, skoro wciąż tak wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, dlaczego obchodzimy Dzień Kobiet…

Niezależnie jednak od tych wszystkich niewesołych rozważań, traktuję Dzień Mężczyzny tak, jak wszystkie inne święta – uznaję, że skoro już jest, to znaczy, że jest okazja do zabawy.
A więc bawmy się.
Tańczyć można nawet na wulkanie.


Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Mężczyzny!

15 komentarzy:

  1. Ej tam...tak radykalnie to napisałaś...jakby trwała jakaś wojna płci, czy coś... a tak przecież nie jest. Jest miłość i wzajemny szacunek, nikt już niczego kobietom nie zabiera, nie umniejsza, nie nakazuje. Nie te czasy. Z czegóż więc problem? A niech se będzie. Mężczyźni są cudni, a na pewno są bardzo potrzebni ;) kochajmy ich... ( jakby była feministka) Zua.

    OdpowiedzUsuń
  2. E tam, kat od razu. Pewnie ktoś w ramach tej pojebanej do kosmicznej potęgi 'poprawności' wymyślił, że warto też dorzucić Dzień Mężczyzny. I już. Podobno jest też w ogóle Dzień Chłopaka. Dzień Dziewczyny niedługo więc dorzucą (chyba, że jest a ja nie wiem). Generalnie - ja bym był za ustanowieniem Dnia Komentującego Wpis - jakoś tak mi ostatnio doskwiera brak życzeń ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zua: WTF? Nie zabiera, nie umniejsza, nie nakazuje?
    Żyjemy w innym świecie!
    Ja żyję w świecie, w którym kobietom odbiera się np. prawo do dowolnego wyboru stylu życia, umniejsza się je, np. dyskryminując podczas procesu rekrutacji pracowników czy płacąc mniej niż dostają mężczyźni za tę samą pracę oraz nakazuje się im mnóstwo rzeczy, np. donosić ciążę i urodzić niechciane dziecko.
    A z tego wynika, że się nie dogadamy, nawet jeśli przyznam, że mężczyźni BYWAJĄ cudowni i bardzo potrzebni.
    Pozdrawiam inne światy. Lubię s-f.


    neuter: A to Ci się odmieniło z tymi życzeniami! ;-)

    Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Sołtysa! :-)

    A jeśli chodzi o tę niesławną prawność, to ona, jak inne prawa (zarówno stanowione jak i zwyczajowe), dziwnym trafem jakoś tak omija moją płeć, więc pewnie Dnia Dziewczyny nie będzie.

    OdpowiedzUsuń
  4. No, idąc w ilość to tak - niby jest Dzień Mężczyzny i Dzień Chłopaka. Ale idąc w jakość - oba te dni łącznie mają jakąś 1/1000 moc (w sensie ich obchodzenia, propagowania itp.) jednego 8 marca.

    A tak jeszcze a propos tej dyskryminacji przy procesie rekrutacji - pokaż mi ogłoszenie, gdzie szuka się do pracy "sekretarza" albo "recepcjonistki ;)
    A ze swojej działki - u mnie w pracy dziewucha zarabia więcej ode mnie tylko dlatego, że jest właśnie kobietą bo szefostwo jakoś bardziej z tego powodu ją lubi ;) Więc, stety czy nie, wszędzie, tak i tu działa odwieczna zasada - każdy kij ma dwa końce.... Może czasami tylko jeden koniec jest bardziej niż drugi.

    Nie chce być żadnym sołtysem! Już prędzej przyjmę życzenia z okazji Dnia Świra ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. miało być "recepcjonisty" oczywiście

    OdpowiedzUsuń
  6. neuter, a Ty mi pokaż jakieś inne stanowiska poza sekretarką, asystentką i [być może, ale chyba niekoniecznie] pielęgniarką, na których preferowane są kobiety.

    Qrwa, qrwa, qrwa, tak prawie zawsze wygląda rozmowa o dyskryminacji z zaślepionymi facetami - jeden wyjątek ma zaprzeczać milionom przykładów przeciwnych.
    Dobrze, że jestem przyzwyczajona, bo zalałaby mnie krew!!!
    A tak, mogę pozostać zajebiście wyluzowanym kwiatem lotosu na tafli jeziora... ;-)


    Jeśli chodzi o wyjątki w postaci kobiet zarabiających więcej niż mężczyźni na podobnych stanowiskach, to choćby były one 100 razy lepsze w swojej pracy od facetów, to i tak usłyszą od kogoś, że ich zarobki zależą od czegoś zupełnie niezależnego od ich pracy.
    I żadne jednostkowe przypadki, które mógłbyś wymienić, nie zaprzeczą tej regule.

    A jeśli kobieta/pracowniczka ze swoim szefem sypia, to sorry, ale dodatkowy obowiązek służbowy = dodatkowe wynagrodzenie.
    To chyba proste? :P

    OdpowiedzUsuń
  7. ps
    Każdy kij ma dwa końce, a proca trzy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie oceniaj, że jestem zaślepiony, jeśli mnie nie znasz. Jeden argument nie może przecież zaprzeczyć milionom przykładów przeciwnych, których nie dane jest Ci poznać ;)

    Kobieta z mojej firmy również nie robi loda szefowi, po prostu z różnych (ale akurat nie 'tych') przyczyn, jest od facetów bardziej faworyzowana.

    Moja ocena zagadnienia to tylko obserwacja 'własnego' świata - nie tego z telewizora, internetu i różnych innych dziwnych źródeł - ma więc prawo mój świat wyglądać nieco odmiennie niż np. Twój albo ten zza monitora. Pytasz o przykład - proszę bardzo - już w drugiej firmie w której pracuję zdecydowanie faworyzowane są kobiety na stanowisko tester oprogramowania. Wiem, bo miałem nieco wgląd w CV i zgłoszeń było mniej więcej 50/50, chłopaki na starcie jakoś mieli mniej szans i zatrudniani byli 'w ostateczności' ;)

    Na moim stanowisku też miałem przykrą okazję przekonać się, że bywa naprawdę różnie - nie dostałem swego czasu pracy (ostały się w 'finale' trzy osoby - dwaj faceci i kobieta) - mieliśmy okazję skonfrontować we trójkę swoje kwalifikacje i dziewczyna wypadła słabo - ale dostała tę pracę - mój niedoszły poprzednik zdradził mi, że szef upatrzył sobie dziewczynę więc ciężko będzie). Może i miała mu robić laskę, jeśli już tak czarno-biało trakujemy temat - nie wiem. Ale ja wracałem do domu z mega-wkurwem, iż nie liczą się moje kwalifikacje tylko to, że nie mam cycków ;) (żeby nie było, wcale nie żałowałem bo po miesiącu znalazłem wreszcie pracę i to 100 razy fajniejszą niż tamta).

    OdpowiedzUsuń
  9. neuter: Nie znam Cię, fakt, ale nie imputuj mi, że piszę o zaślepieniu na podstawie jednostkowego "argumentu", bo są co najmniej... dwa, a to już robi różnicę w obliczu miliona ;P

    Chcesz dowodu? Proszę.
    Jeśli przypomnimy sobie dyskusję na temat palenia w miejscach publicznych i skojarzymy ją z tą obecną, to okaże się, że masz tendencję do patrzenia na różne zjawiska z punktu widzenia swojego interesu. Czy to nie jest przejaw zaślepienia?

    Tylko nie myśl, że to potępiam.
    Albo pochwalam.

    Jeśli chodzi o preferowanie kobiet podczas rekrutacji na testerki oprogramowania, to z łatwością wyobrażam sobie dwie sytuacje:
    1. rekrutacja prowadzona z szacunkiem dla kobiet, podczas której wybiera się PO PROSTU lepsze kandydatki
    2. rekrutacja "szowinistyczna", podczas której zakłada się, że kobiety nadają się "tylko" do testowania, więc nie porzucą pracy, żeby oprogramowanie tworzyć, co zapewne (założenie szowinistyczne, nie moje!) uczynią mężczyźni.


    A jeśli chodzi o porównywanie kwalifikacji przez 2 facetów i 1 babkę, to przypomniał mi się dowcip:
    -Kiedy kobiety będą naprawdę równe mężczyznom?
    -Dopiero wtedy, gdy idąc ulicą, grube i kompletnie łyse, będą myśleć sobie: "Uch... Wyglądam tak zajebiście, że każdy facet chciałby mnie przelecieć."


    Oczywiście nie wiem jak było naprawdę, bo FAKTYCZNIE nie znam ani Ciebie, ani tego drugiego pana, ani tej pani, ale z łatwością potrafię sobie wyobrazić sytuację, w której mężczyźni przeceniają swoje kwalifikacje, a kobieta swoich nie docenia.

    No.
    Napisałam długaśki komentarz o czymś innym, ale tak naprawdę w Twojej wypowiedzi zafascynowało mnie tylko jedno - to, że seksualne kontakty szefów z podwładnymi kojarzą Ci się tylko z seksem oralnym.
    Hmmm...

    OdpowiedzUsuń
  10. Co masz na myśli przytaczając przykład o dyskusji dotyczącej palenia?

    Co do rekrutacji - jeśli była prowadzona w sposób 'racjonalny' - ok, widać kobiety lepiej radzą sobie w tym temacie. Tak jak w innych (nie wszystkich, tak, zgadzam się) przypadkach, gdy proporcje są odwrotne i 90% stanowisk przypada mężczyznom. Jeśli była szowinistyczna - tak samo można traktować sytuacje, gdy odsiewane są kobiety z racji płci. Na stanowiska programistów również mile widziane były u nas kobiety, inna sprawa, że odsetek CV był znacznie mniejszy ale są wśród nas i programistki.

    Z tym seksem oralnym - poszedłem na łatwiznę - zwrot

    OdpowiedzUsuń
  11. .. ucięło mi post więc kończę - zwrot 'robić loda' jest kompaktowy i wygodny w użyciu ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeśli nie jesteś palaczem przeciwnym wprowadzeniu zakazu palenia w miejscach publicznych, tzn. że faktycznie dokonywałam ocen na podstawie tylko jednej przesłanki…
    Na szczęście nie jestem do tych ocen przywiązana tak bardzo, jak do moich organów wewnętrznych, więc nie będę w ich obronie wszczynać wojen.

    Nie wyobrażam sobie racjonalnej/uczciwej rekrutacji w wyniku której 90% stanowisk przypada mężczyznom – no chyba, że chodzi o górników.

    A text "Z tym seksem oralnym - poszedłem na łatwiznę" zafascynował mnie jeszcze bardziej niż poprzednio wspominane lody ;-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie oszukujmy się. Istnieją i będą istniały zawody i stanowiska, które ze względu na swą specifikę "wolą" kwalifikacje i predyspozycje mężczyzn. I nie ma o co kopii kruszyć. Chodzi tylko o to, żeby - na co słusznie zwróciłaś uwagę - kobiety były uczciwie oceniane i ewentualnie wykluczane z powodu tylko i wyłącznie odpowiedniego przygotowania do zawodu a nie dlatego, że kobieta się nie nadaje, bo nie...
    I tak samo mogę sobie wyobrazić stanowiska, na których, ze względu na predyspozycje, będą preferowani mężczyźni, jak wspomniani przez Ciebie górnicy czy np. marynarze, jak takie stanowiska, na których, też ze względu na predyspozycje, preferowane będą kobiety, np. mając drobniejsze dłonie i zręczniejsze palce panie będą chętniej zatrudniane przy montażu czy składaniu drobnych elementów.
    Jednak 'preferowane' nie oznacza przecież, że jeżeli zgłosi się osoba innej płci z idealnymi kwalifikacjami nie można jej zatrudnić.

    Tak trochę z innej beczki ale w podobnym klimacie.
    W ciągu zaledwie kilku ostatnich dni zostałam dwa razy zlekceważona przez mężczyzn.
    Sytuacja pierwsza:
    Poszłam z mężem do restauracji, w której wcześniej coś naprawiał i wizyta miała charakter kulinarno-rozliczeniowy. Usiedliśmy przy stoliku, zamówiliśmy co trzeba, po czym podszedł do nas menadżer owej restauracji, który to miał sfinalizować sprawę z małżonkiem. Przywitał się z mężem podając mu rękę a mnie pominął. Zaraz też zniknął, żeby kontynuować sprawy przy barze.
    Sytuacja druga:
    Pojechałam do serwisu na planowy przegląd samochodu. Właściciel wyskoczył od razu do nas zza biurka, podał rękę mojemu nastoletniemu synowi a dla mnie pozostało rzucone w przestrzeń na wejściu 'dzień dobry'.

    Nie poczułam się dyskryminowana ani urażona, bo szczególnie wrażliwa na tym punkcie nie jestem ale - jak w przypadku każdej sytuacji, którą się obserwuje i widzi, że coś jest nie tak - po prostu mnie to drażni.
    A tak sobie potem pomyślałam, że może niepotrzebnie się czepiam. Uścisk dłoni na powitanie czy pożegnanie to przecież bardziej męska forma. Kobiecie podawało się rękę po to, żeby ucałować jej dłoń ale skoro zrobiło sie to niemodne i już niepraktykowane, to i widocznie nie ma powodu, żeby się z nią w ten sposób witać.
    To w takim razie jak? :-)

    PS: Oprócz sekretarki czy recepcjonistki jest jescze opiekunka do dzieci ;-)

    OdpowiedzUsuń
  14. PS.2. A do tej pory pamiętam wielkie zdziwienie infolinijnego pana z zespołu wsparcia technicznego, kiedy dowiedział się, że u mnie w firmie informatykiem - i to w gruncie rzeczy sprzętowcem - jest kobieta. :-)

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku!
Oddaję Ci kawałek mojej podłogi - możesz zatańczyć, ale raczej nie zrywaj parkietu [no chyba, że naprawdę MUSISZ] ;-)
aalaaskaa