sobota, 27 marca 2010

aalaaskaa instant

Zabił mnie ten tydzień.
Rozsypałam się na proszek. A teraz muszę/chcę(?) z tego prochu powstać.

[Jakiś mądrala powiedział: Z prochu powstałeś? To się otrzep!]

Gorzej, jeśli ten proch jest prochem strzelniczym, a najmniejsza iskra spowoduje wybuch…
Może więc jeszcze trochę poleżę?
A może wybuchy nie są takie złe? W końcu cała nasza historia zaczyna się ponoć od Wielkiego Wybuchu ;-)

[A na końcu będzie Wielki Rozpad, dopowiedziała moja dusza, którą chyba rozdeptał jakiś śmiertelnie smutny szatan, zmierzający do czyjegoś ogrodu.
Tak na marginesie, ten szatan to jedna z moich ulubionych postaci literackich.
Wiem, nie jestem normalna.]

Jak bardzo źle ze mną?
Ano tak, że obudziłam się ok. piątej w sobotę, czyli wtedy, kiedy często kładę się spać, ale bodaj jeszcze nigdy nie „wstałam”. A gwoli ścisłości kronikarskiej dodam, że dzisiaj też nie „wstałam” tylko najpierw czytałam w łóżku, a teraz przygniata mnie Tidżej.

Żeby było ciekawiej, ostatecznie dobił mnie Tolle [tak, ten, który zawsze dotąd działał na mnie leczniczo!] bo w czytanej po raz niewiemktóry - obecnie na wyrywki - „Potędze teraźniejszości” trafiłam akurat na fragment:
Twoja zgryzota plugawi nie tylko wnętrze twoje i otaczających cię ludzi, lecz także zbiorową psychikę ludzką, której stanowisz nieodłączną część.
EXTRA.
[Manipulowanie moim poczuciem winy to naprawdę łatwizna!]

Kojąco działa na mnie natomiast Il Silenzio Nini’ego Rosso, które mam w przeróżnych wykonaniach i momentami słucham w kółko, choć boleję nad tym, że nie mam takiego granego wyłącznie na trąbce…
Powiedziałam o tym na pogrzebie [tak, ten tydzień dostarczył mi nawet takiego przeżycia], kiedy przestałam płakać, ukojona graną na zakończenie „Ciszą”.
I natychmiast poczułam się jak UFO. Taka była reakcja otoczenia.



Buona notte, amore.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytelniku!
Oddaję Ci kawałek mojej podłogi - możesz zatańczyć, ale raczej nie zrywaj parkietu [no chyba, że naprawdę MUSISZ] ;-)
aalaaskaa