piątek, 6 czerwca 2008

olśnienie truskawkowej ćmy i oblany egzamin


Ależ to był tydzień!
Chyba jeszcze nigdy nie doświadczyłam takiego poziomo wqrwu w tak ograniczonym czasie.
Absolutny brak kontroli nad doświadczaniem negatywnych emocji.
Totalne przejęcie kontroli przez czynniki zewnętrzne nad moim stanem wewnętrznym.
Syf i malaria

Wróciłam z pracy, zapuściłam Jacka, żeby mi poczytał, położyłam się i... zasnęłam. W środku dnia. Zresztą, może to nie był sen tylko przeciążenie systemu?
Wstałam, odebrałam telefon od kumpeli i dowiedziałam się, że dzwoni do mnie od paru godzin, a ja nie odbieram.
Padłam w tym samym pokoju, w którym leżał telefon. Głośność – niemal maks. Liczba nieodebranych połączeń – siedem.
No i co?
Nic.
Fakt bez znaczenia.



Wyszłam przed chwilą z domu. Poszłam do ogródka i niespodziewanie nabrałam ochoty na truskawki. Rosną w najciemniejszym zakątku – nie dociera do nich światło ulicznych lamp, a u sąsiadów akurat zaciemnienie...
Widziałam tylko zielone owoce, a te idealne do spożycia, ciemnoczerwone, doskonale ginęły w mroku. Mogłam iść do domu po latarkę i nie byłoby to nic niespotykanego, bo już mi się takie akcje zdarzały (mam na myśli szukanie truskawek z latarką), ale jakoś mi się nie chciało.
W pewnym momencie uświadomiłam sobie, że czuję dotykiem owoc, którego wcale nie widzę. Po zerwaniu okazało się, że to jedna z najładniejszych znalezionych truskawek.
Ten moment był chwilą olśnienia. Dotarło do mnie – tak naprawdę i do końca – co mają na myśli buddyści mówiący o konieczności oderwania się od rozumu, o podążaniu ścieżką Niczego i zmierzaniu Nigdzie.
Niestety, nie potrafię tego olśnienia opisać.

W książce „Tao Kubusia Puchatka” jest taki fragment:
„Podczas gdy Czysty umysł słucha śpiewu ptaka, umysł Napchany Wiedzą i Inteligencją zastanawia się, jaki gatunek ptaka śpiewa. Im bardziej jest Napchany, tym mniej może usłyszeć na własne uszy i zobaczyć na własne oczy. Wiedza i Inteligencja skłonne są zajmować się niewłaściwymi sprawami, a umysł zmylony przez Wiedzę, Inteligencję i Abstrakcyjne Idee ugania się za sprawami, które nie są ważne, albo wcale nie istnieją, zamiast patrzeć, doceniać i wykorzystywać to, co jest tuż przed nim.”

Zostałam na dworze do chwili całkowitego przemarznięcia.
Uświadomiłam sobie, że jestem stworzeniem nocnym.
Kocham tę ciszę.
Kocham spokój, którego nie zakłóca nasza dzienna aktywność.
Kocham gwiazdy.

Możecie mi mówić: ĆMA :-)



A po powrocie do domu natychmiast oblałam egzamin.
Nad moim kubeczkiem z mlekiem zaczęła latać mucha (m, ona była zielonkawa!), a ja się zaczęłam zastanawiać: zabić czy nie. I machnęłam ręką: nie będę przecież święta. Zabiłam.
I natychmiast pożałowałam.
Za późno.

Pamiętacie zdanie: "Te leciutkie zwłoki motyla spoczęły ogromnym ciężarem na moim sumieniu"?
Moje sumienie poczuło się równie obciążone.
Albo nawet bardziej - działałam z premedytacją.
I co teraz?

1 komentarz:

  1. Witaj,

    Ale czy napewno oblałaś ?

    "I natychmiast pożałowałam. (...)
    Moje sumienie poczuło się równie obciążone."

    Być może zdałaś. Ten znacznie ważniejszy ;)

    Ściskam mocno

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku!
Oddaję Ci kawałek mojej podłogi - możesz zatańczyć, ale raczej nie zrywaj parkietu [no chyba, że naprawdę MUSISZ] ;-)
aalaaskaa