sobota, 26 kwietnia 2008

o majtkach i uczuciach


Składając bieliznę po upraniu, pociągnęłam za wystający fragment elastycznej nitki i odprułam tym sposobem fragment koronki od moich ulubionych bokserek (damskich, ofkors). Najpierw wkurzyłam się na jakość ich wykonania (a raczej brak jakości), a potem przystąpiłam do misternej reperacji, bo je lubię.
W tym momencie zatelefonowała kumpela i pierwszym pytaniem, które mi zadała, było: „Co robisz?” Odpowiedziałam: „Zszywam swoją garderobę”, a jednocześnie uświadomiłam sobie, że oto telefonuje moja kumpela, a ja używam uników, jakbym bała się powiedzieć szczerą prawdę. Jakbym bała się odsłonić. Jakbym bała się intymności. Pod wpływem tych myśli dodałam: „A mówiąc dokładniej, przyszywam koronkę do majtek.”
Kumpela z mojej odpowiedzi zrozumiała tylko tyle, że nie przeszkadza mi w niczym ważnym i spokojnie możemy porozmawiać. Nawet nie zwróciła uwagi na to, że sensem mojej wypowiedzi była deklaracja przyjaźni.
Przypomniał mi się marcowy numer „Charakterów” i fragment rozmowy Doroty Krzemionki z Agnieszką Popiel pt. „Krótka kołderka psuje życie”. W odpowiedzi na pytanie „A jak popsuć sobie miłość?” pani Agnieszka odpowiedziała:
„Zacytuję pewną kobietę. Spytałam ją, po czym poznałaby, że mąż ją kocha? Po tygodniu wróciła i powiedziała: „To było niezłe pytanie. Doszłam do wniosku, że biedak nie ma szans, żeby udowodnić, że mnie kocha. Nawet gdybym poprosiła, żeby się dla mnie zabił, i zrobiłby to – uznałabym, że to dlatego, że jestem taka nieznośna i nie mógł już ze mną wytrzymać.”
Potem przypomniała mi się jeszcze rozmowa sprzed kilku dni, w której zostałam zapytana jak często myję samochód i czy robię to sama. W odpowiedzi najpierw zwizualizowałam eksia, który mył mój samochód, a potem szybko wymazałam z pamięci to wspomnienie (bo jest nieaktualne) i wróciłam do rozmowy, opowiadając o moim skrajnie abnegackim stosunku do czystości autka.
A teraz nie mogę przestać myśleć o tym, co dla mnie byłoby dowodem na czyjeś uczucia i czy zazwyczaj dobrze odczytuję intencje otoczenia. Robię też przegląd znajomych i zastanawiam się, które ich zachowania są przejawami uczuć - które są typowe i odruchowe, a które wyjątkowe i zarezerwowane dla nielicznych.
Zaraz dostanę na tym tle jakiejś obsesji ;-)
Bo to dziwne trochę. I skomplikowane. Weźmy chociażby ten samochód. Ja sama nie lubię myć swojego autka, ale fakt, że eks mył go za mnie, nie był dla mnie zastanawiający w chwili, kiedy miał miejsce. Ja po prostu założyłam, że on to lubi... :-) Nie wiem. Może tak było w istocie, a może to było wyznanie. Szczerze mówiąc, nie czuję nieodpartej potrzeby rozstrzygania tego teraz, bo to było, a nie jest, więc nie pisze się w rejestr. Czuję natomiast nieodpartą potrzebę zapamiętania tych rozterek, żeby w przyszłości takie wyznanie przynajmniej dostrzec (wzajemności nie mogę gwarantować).

A Ty po czym poznasz, że ktoś Cię kocha/lubi/szanuje?

5 komentarzy:

  1. Nie wiem. I to jest mój problem :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Po czym poznaję.. :po tym jak się o mnie troszczy, stara się pomagać we wszystkim, nie zapomina pytać " jak się czujesz?", pamięta co lubię, czego nie, co mówiłam wczoraj i dawno temu (rzadko, ale zdarza się ;)), no i wreszcie MÓWI MI TO :)Aha! poznaję to także wtedy kiedy wyłączy telefon służbowy w czasie urlopu chociaż na kilka godz ;DD

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja przekornie odwrócę pytanie?
    Jak Ty dajesz poznać innym, że Ci na nich zależy?

    OdpowiedzUsuń
  4. groover: To nie jest odwrócenie pytania, tylko gruntowna zmiana tematu. Ale Ci odpowiem: pozwalam im umyć mój samochód ;-)
    No dobrze, nie będę taka i napiszę serio (choć miałam nadzieję, że już zrobiłam to dość jasno). Przesłaniem powyższego tekstu jest to, żeby okazywać uczucia w taki sposób, jakiego oczekuje druga strona relacji - każdego należy traktować indywidualnie. Problemem są te jednostki, które same nie wiedzą czego chcą, albo - z różnych przyczyn - nie wierzą w dobre intencje drugiej strony.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś mistrzynią dyplomacji. To, że powinno się okazywać uczucia w sposób, jaki chciałaby druga strona to oczywista oczywistość.
    Myślałam, że podasz więcej konkretów ale może rzeczywiście wkraczam na zbyt intymny obszar :)

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku!
Oddaję Ci kawałek mojej podłogi - możesz zatańczyć, ale raczej nie zrywaj parkietu [no chyba, że naprawdę MUSISZ] ;-)
aalaaskaa