środa, 9 kwietnia 2008

miało być o filmie, ale jakoś wyszło inaczej ;-)


Słyszeliście powiedzonko, że zrobić coś można albo szybko, albo dobrze?
Czy można napisać DOBRY scenariusz filmowy w ciągu miesiąca? A potem w 16 dni nakręcić zdjęcia, zmontować je w 10 dni i natychmiast wysłać gotową produkcję na konkurs filmowy w Wenecji? Południowokoreańskiemu reżyserowi Kim Ki-dukowi to się udało. W dodatku za tak ekspresowo zrealizowany film zdobył nagrodę dla najlepszego reżysera.
Był rok 2004, a film o którym piszę to „Pusty dom” (Bin-jip, 3-Iron ).

Podejrzewam, że z tym filmem było podobnie jak z obrazem Turnera...
Znacie tę anegdotę? Tak? No, to Wam opowiem ;-)
Pewien milioner kupił od Turnera obraz. Wkrótce dowiedział się, że obraz, za który zapłacił 100 funtów, Turner malował tylko dwie godziny. Milioner się zdenerwował i wniósł do sądu sprawę o oszustwo. Sędzia zapytał malarza:
- Niech pan powie, jak długo pracował pan nad tym obrazem?
- Całe życie i dwie godziny - odpowiedział Turner.

Film Kim Ki-duka jest utkany tak misternie, że gdyby był perskim kobiercem, to powstawałby kilkanaście długich lat. Jego osnową jest oryginalny pomysł. Jednym wątkiem - wspaniałe kadry. Drugim – rewelacyjnie dobrana muzyka (chyba tylko głuchy nie zwróci uwagi na piosenkę Natachy Atlas pt. „Gafsa”). A całość wykonana jest z tworzywa w najlepszym gatunku – aktorzy grają wprost rewelacyjnie.
Dodam jeszcze, na zachętę, że odtwórca głównej roli, Lee Seung-yeon (Jae Hee), jest chyba najprzystojniejszym przedstawicielem żółtej rasy jakiego kiedykolwiek widziałam ;-) Podoba mi się nawet bardziej niż Tony Leung Ka Fai w „Kochanku”, a musicie wiedzieć, że to nim byłam zauroczona w czasach kiedy miałam dużo mniej lat i dużo więcej niewinności, a „Kochanek” był najbardziej nieprzyzwoitym filmem jaki widziałam (ale było się kiedyś niewinnym, nie? ;-)).

Film „Pusty dom” zrobił na mnie tak piorunujące wrażenie, że na pewno jeszcze o nim napiszę.
Wykorzystajcie dobrze czas i go obejrzyjcie.
KONIECZNIE.



2 komentarze:

  1. Hej Aniołku :)Następny film, który muszę obejrzeć albo niech mnie mrówki zjedzą ;) Masłowskiej tez jeszcze nie ruszyłam, ale myślę, że ruszę :) Twój sposób opisu tych książek zaintrygował i zachęcił bardziej niż wszystkie recenzje jakie wcześniej czytałam, a tak na marginesie, to myślę, że mogłabyś sama napisać książkę, lubię Twój styl pisania. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję :-)
    /pokraśniałam z zadowolenia ;-)/
    i ciepło pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku!
Oddaję Ci kawałek mojej podłogi - możesz zatańczyć, ale raczej nie zrywaj parkietu [no chyba, że naprawdę MUSISZ] ;-)
aalaaskaa