sobota, 19 kwietnia 2008

bezgraniczne zapatrzenie?


Nie chwaliłam się jeszcze ;-) ale w realnym życiu mam prawdziwą fankę. Kogoś dla kogo jestem wzorem do naśladowania i w ogóle IDEAŁEM.
Trwa to od dzieciństwa. Dziewczyna jest ode mnie parę lat młodsza i jest moją sąsiadką. Miała przechlapane w dzieciństwie, bo rodzina nadmiernie się nad nią trzęsła i nie pozwalała jej na zabawy z dzieciakami. Skutek był taki, że okoliczna dzieciarnia czasem jej dokuczała. Ja – ofkors – nigdy tego nie robiłam, bo nigdy nie dokuczałam słabszym (pod jakimkolwiek względem). Nie znaczy to jednak, że byłam taka Julita z powieści Kowalewskiej (kto czytał, ten wie, a kto nie czytał, niech przeczyta), ale przynajmniej zawsze mówiłam jej „cześć” i pożyczałam książki.
Pewnego dnia, kiedy już byłam w liceum, jej mama opowiedziała mojej mamie o tym, jak jej córka jest mną zafascynowana – np. głównym kryterium wyboru liceum było dla niej to, że ja tam chodziłam...
Poczułam się trochę dziwnie. Ale szybko mi przeszło ;-)
Potem te opowieści jeszcze się powtarzały, ale już nie robiły na mnie żadnego wrażenia.

A teraz z innej beczki.
Kilka dni temu, myjąc się rano, poczułam, że nasza woda jakoś intensywniej śmierdzi chlorem. Potem jedna pani powiedziała mi, że nareszcie nabrałam kolorków (normalnie jestem blada i lubię ten stan), co mnie trochę zdziwiło. Ale wyjaśniło się po powrocie do domu i spojrzeniu w lustro – moja skóra zareagowała podrażnieniem na nowy skład wody.
Od tamtej pory myję się wodą mineralną (jeśli myślicie, że to wygodne, to sami spróbujcie!!!) i moja skóra wygląda już w miarę normalnie.
Zatelefonowałam oczywiście do tzw. wodociągów i zapytałam o ten atak chemiczny, ale teraz żałuję, bo mi powiedzieli, że w jednej z trzech próbek wody sanepid znalazł bakterie...
Boję się trochę, bo używałam tej wody do mycia zębów i parzenia herbaty.
A Wy co byście woleli: uczulenie czy bakterie?
Jeśli jest na sali fachowiec, to niech mi powie: co mam teraz zrobić?
Gdybyśmy byli w USA, to chyba wytoczyłabym proces o jakieś milionowe odszkodowanie, a u nas co? Mogę sobie... pogwizdać.

Wybrałam się dzisiaj po nowy zapas mineralnej do mycia i zapytałam znajomą ze spożywczego czy nikt więcej się nie skarżył (facet z wodociągów powiedział, że tylko ja mam taki problem i nie było innych skarg) albo czy nie zauważyła innych klientów z reakcją atopową na twarzy. Powiedziała, że widziała tylko jedną taką osobę...


Tak. To była ta dziewczyna, która chciała/chce mieć wszystko takie, jak ja.


Uważajcie, Wasze marzenia też mogą się spełnić!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytelniku!
Oddaję Ci kawałek mojej podłogi - możesz zatańczyć, ale raczej nie zrywaj parkietu [no chyba, że naprawdę MUSISZ] ;-)
aalaaskaa