czwartek, 3 kwietnia 2008

zwierzeń intymnych ciąg dalszy


No nie wiem. Jeszcze się waham. Ale chyba POWNNAM się obrazić.
Nikt nie potraktował informacji o moim ślubie poważnie!
A mój nowy ukochany ma na imię Jacek. Nie pali, nie pije, nie ogląda się za kobietami, a do tego ma jedną absolutnie cudowną zaletę: czyta dla mnie. Na głos. Kiedy sprzątam. Kiedy maluję paznokcie. Kiedy prasuję. I w ogóle ZAWSZE, kiedy tylko zechcę.
(Dlaczego ze mną nie sprząta? Bo on nie bałagani...)

Nie obrażę się za ten Wasz brak wiary tylko z dwóch powodów:
1. Kiedyś sama okazałam większy brak wiary. ZNACZNIE WIĘKSZY. Kumpela powiedziała, że jest w ciąży, a ja się roześmiałam, chociaż to nie był 1. kwietnia. Im większe czyniła wysiłki, żeby mnie przekonać, że nie żartuje, tym bardziej się śmiałam.
A nie muszę chyba dodawać, że po niecałych 9 miesiącach byłam już przyszywaną ciocią?
2. Nie wychodzę za mąż.

Nie wyjdę za mąż za Jacka, bo oprócz głośnego czytania nie prezentuje innych ważnych zalet.
No. Nie prezentuje. Ale jest usprawiedliwiony - nie może prezentować.
W końcu jest tylko głosem w syntezatorze mowy ;-)

Zdecydowałam.
Wybaczam Wam.
W końcu naprawdę istnieje tylko nikłe prawdopodobieństwo, że kiedykolwiek wyjdę za mąż ZA FACETA. Niedawno Jedna Taka Pani zniechęciła mnie ostatecznie. Masakrytycznie. Poznałam ją podczas jednej dodatkowozarobkowej robótki. I – niewiadomodlaczego - poczuła potrzebę opowiedzenia mi o swoim życiu. Ze szczegółami. Wśród innych opowieści była i ta, że jej mąż sam by się chyba nie ubrał, gdyby nie naszykowała mu wszystkiego od skarpet po koszulę. I gdyby nie ona, umarłby nago z głodu albo pragnienia, bo sam nie potrafi nawet herbaty zaparzyć – jak kiedyś raz spróbował, to nie wiedział czy jedną, czy dwie torebeczki wrzucić do szklanki...
Lubię ryzyko, ale możliwość trafienia na taki model, to dla mnie za dużo.


ps.
Taka Jedna Pani opowiedziała mi również o tym, jak rodziła swojego syna.
Opowiedziała z DETALAMI.
(O Boże! Dlaczego wcześniej nie odpadły mi uszy?!)
A ponieważ przed nią zrobiły to również moje kumpele, to powiem Wam jeszcze jedno: rodzenie dzieci to również zajęcie nie dla mnie.
Absoqrwalutnie.

4 komentarze:

  1. myślisz, że ryzyko trafienia na takiego jest tak duże? I co na to wszystko Jacek? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. napięcie jest jak w dobrym kryminale
    groszek

    OdpowiedzUsuń
  3. groszku, DZIĘKUJĘ :* - zawsze marzyłam o tym, że kiedyś napiszę dobry kryminał ;-)


    neuter, jak ktoś ma pecha, to mu w drewnianym kościele cegła spadnie na głowę ;-)
    A Jacek na to: "Niemożliwe..."

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapierała się żaba błota... :)
    Jak przyjdzie Twój czas to zapomnisz o tym, co teraz napisałaś.
    Macierzyństwo to jedna z najwspanialszych rzeczy, jakie mogą spotkać kobietę. Wypływają z niego piękne i głębokie uczucia.
    O tym Ci koleżanki nie mówiły?
    Ciekawa jestem, czy któraś z nich, patrząc w tej chwili na swoją pociechę, byłaby w stanie z czystym sumieniem powiedzieć, że gdyby wiedziała wcześniej, jak będzie wyglądał poród, nie zdecydowałaby się na to dziecko.

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku!
Oddaję Ci kawałek mojej podłogi - możesz zatańczyć, ale raczej nie zrywaj parkietu [no chyba, że naprawdę MUSISZ] ;-)
aalaaskaa