piątek, 18 stycznia 2008

kto jest Magiem w naszym świecie?


Historię do poprzedniego postu ukradłam z powieści „Mag” Johna Fowlesa, którą dostałam od koleżanki z entuzjastyczną recenzją, więc przystąpiłam natychmiast do lektury (odkładając na później repetę „Julity i huśtawek”).
Jeśli ktoś „Maga” nie czytał i teraz wyobraża sobie, że jego akcja rozgrywa się w czasie II wojny światowej – jest w błędzie. Wojny pojawiają się w tej książce tylko w tle, choć trzeba przyznać, że jest to tło wykreślone mocnymi kolorami.
O czym jest ta książka? O męskich zdradach, kłamstwach, pragnieniach erotycznych i samooszukiwaniu się. A jeśli spojrzymy głębiej to przede wszystkim o wolności, a także o miłości i prawdzie. Wszystko oryginalnie zobrazowane i spuentowane.
Wolność jest okrutna „ponieważ to swoboda wyboru sprawia, że przynajmniej częściowo jesteśmy odpowiedzialni za to, co jest w nas okrutnego”; miłość, to wybieranie jednej i tej samej osoby codziennie od nowa, a prawda... „Prawda jest nieubłagana. Ale nie znaczenie prawdy.

Po przeczytaniu ok. 3/4 pierwszego tomu poczułam zmęczenie materiału – jak ten kot, którego autor notorycznie wykręca ogonem, więc ma, biedaczek, zawroty głowy ;-)
Ale nie mogłam się oderwać od lektury i doczytałam do końca.
Było warto.

Dwa najbardziej znaczące momenty podczas lektury:

Pierwszy: Znalezienie fragmentu, który ubierał w słowa moje przeżycia po ostatnim zaliczeniu doła: „W życiu każdego człowieka istnieje punkt zwrotny. Jest to chwila, kiedy człowiek musi siebie zaakceptować. Już nie chodzi o to, jakim się ma stać. Chodzi o to, jaki jest i jakim pozostanie.” Tak. Dla mnie to był tamten moment. Zrozumiałam m.in. to, że prawdopodobnie przeżyję podobne chwile jeszcze nie raz, ale za każdym razem to minie i podniosę się jak trawa na łące po burzy...
Inne „odkrycia” zachowam dla siebie, bo moja dusza nie ma ochoty na publiczny striptiz ;-)

Drugi: Odkrycie, że przykazanie, które według bohatera powieści jest kwintesencją wszystkich pozostałych, naprawdę może brzmieć tak: „Nie będziesz niepotrzebnie zadawał nikomu bólu.”


Na zakończenie dodam jeszcze – dla niewtajemniczonych – że w Tarocie jest karta Mag, która symbolizuje umiejętność kształtowania świata zgodnie z własną wolą.
Znając znaczenie tej karty i powieść, nie mogę się nadziwić, że Fowles żałował, że nie nadał jej tytułu, który jako pierwszy przyszedł mu do głowy: Godgame.

3 komentarze:

  1. Zaintrygowałaś mnie tą książką. Postaram się ją w najbliższym czasie znaleźć i przeczytać.
    Jeden z cytatów, na które zwróciłaś uwagę, również mnie poruszył. Podejrzewam tylko, że kierunek tego "ruchu" był nieco odmienny :)
    „Nie będziesz niepotrzebnie zadawał nikomu bólu.”
    Nie podoba mnie się to - niepotrzebnie. Bo to oznacza, że są sytuacje, kiedy jak najbardziej można czy wręcz trzeba zadawać komuś ból i cierpienie (pomijam lekarza nastawiającego skręconą kostkę :)
    Dla mnie to przykazanie byłoby o wiele lepsze bez tego jednego słówka.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardziej polecam "Julitę i huśtawki" :)
    A jeśli chodzi o ten ból - pisząc o nim, byłam pewna, że się odezwiesz i napiszesz, że Ci się to jedno słowo nie podoba ;-)
    Miło wiedzieć, że trochę Cię znam :-)
    O bólu jeszcze kiedyś napiszę (oczywiście, nie zgodzę się, że słowo "niepotrzebnie" jest zbędne).
    :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyżbym zrobiła się aż tak przewidywalna?
    Hm... Trzeba to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku!
Oddaję Ci kawałek mojej podłogi - możesz zatańczyć, ale raczej nie zrywaj parkietu [no chyba, że naprawdę MUSISZ] ;-)
aalaaskaa