wtorek, 15 stycznia 2008

gdzie strumyk (nie)świadomości płynie z wolna...


Jadąc wczoraj do pracy, pomyślałam:
- Byłoby lepiej, gdybym miała okulary przeciwsłoneczne.
Jadąc dzisiaj do pracy, pomyślałam:
- Byłby lepiej w ogóle się nie urodzić.
O dziwo, najpierw przypomniało mi się, o czym myślałam wczoraj, a dopiero później w pełni uświadomiłam sobie tę dzisiejszą myśl.
I roześmiałam się w głos, bo wydała mi się absurdalna. Totalnie sprzeczna z samą istotą mojej konstrukcji – napisałabym, że z jądrem, ale to mogłoby się źle kojarzyć ;-)
Byłam pewna, że wróciłam do normalności, ale już po chwili – na torowisku – przyłapałam się na myśli:
- A może by tak wjechać pod pociąg? Nie. Lepiej wejść na piechotę...

Diagnoza: mam pasożyty w mózgu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytelniku!
Oddaję Ci kawałek mojej podłogi - możesz zatańczyć, ale raczej nie zrywaj parkietu [no chyba, że naprawdę MUSISZ] ;-)
aalaaskaa