niedziela, 24 stycznia 2010

nieoczekiwane dywidendy z kryzysowej inwestycji sprzed lat ;-)

Brak snu i stres są szkodliwe dla zdrowia, urody i umysłu, wiecie?

Co parę dni mam nawroty kataru, wypadają mi włosy, nie chce mi się żyć, każdy odcinek serialu "True Blood" oglądam po kilka razy, a oprócz niego bawią mnie jedynie książki Jane Austen oraz kupowane pewnego roku po 9,90 PLN romanse (albo raczej komedie romantyczne) polskich autorek, wydane wówczas w serii "Literatura na obcasach" (kiedy je kupowałam też przeżywałam kryzys).
Jestem pewna, że czytałam je wszystkie natychmiast po nabyciu, ale nie pamiętam szczegółów (szczegóły ówczesnego kryzysu pamiętam natomiast doskonale), a "Mężczyzny do towarzystwa" Dominiki Stec nie pamiętałam wcale, dzięki czemu dzisiejszej nieprzespanej nocy miałam ubaw po pachy, gdyż – licząc na oko – średnio co 5 stron płakałam ze śmiechu.
A potem wreszcie zasnęłam.


Moja praca nie jest tego warta.


Nic nie jest tego warte.



Jestem głupia jak sanki ;-)

6 komentarzy:

  1. Wiemy...
    Ale co zrobić, kiedy ktoś nas źle zaprogramował :-)
    Chociaż muszę przyznać, że akurat z bezsennością nie mam problemów i czasami trudno mi zrozumieć, jak to w ogóle jest możliwe - nie móc spać.
    Pozdrawiam i życzę samych przespanych nocy z interesującymi snami :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Na kryzys są dobre też książki Moniki Szwaji .. właśnie czytam i skończą mi się niedługo w bibliotece, Jane Austen dawno nie czytałam, może odświeżę, Chmielewska "przerobiona".. prawie, kilka najnowszych jeszcze zostało. Pisałaś kiedyś o "Domu nad rozlewiskiem" przeczytałam ją wreszcie jakiś czas temu i mam chęć na kolejną część, cieszę się bardzo, że dopiero później zobaczyłam pierwszy odcinek serialu( kolejnych nie mogłam) - nigdy nie przeczytałabym książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozdrawiam szczęśliwych, którzy nie wiedzą co to bezsenność, łączę się w bólu z pozostałymi i informuję, że Szwaję też przerabiałam. :-)
    Ale książki Chmielewskiej układam na trochę wyższej półce ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie myślałam o półkach tylko o poprawie nastroju, zapomniałam dodać, że lubię też poczytać Aalaaskę z tego tytułu, która bawi i jednocześnie zmusza do myślenia :-)
    Ps. Nie słodzę ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję.

    Słodzę sobie sama ;-) - zaliczyłam właśnie Marsa, Snicersa i Kinder Delice - wątpię czy istnieją słodsze słodycze ;-)
    Nie wiem tylko jak spojrzę mojej dupie w oczy na wiosnę w sklepowej przymierzalni... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nic się nie martw - oczu tam nie znajdziesz ;-D

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku!
Oddaję Ci kawałek mojej podłogi - możesz zatańczyć, ale raczej nie zrywaj parkietu [no chyba, że naprawdę MUSISZ] ;-)
aalaaskaa