niedziela, 31 stycznia 2010

każdy orze jak może ;-)

Obejrzałam dwa filmy bez tradycyjnie rozumianych dialogów: „Skrzata” (Skřítek) i „Spiskowców rozkoszy” (Spiklenci slasti) – oba czeskie – i bez żadnego związku z nimi ;-) zaczęłam się zastanawiać, jak wyglądałoby nasze życie, gdybyśmy zupełnie nie potrafili operować słowami albo gdybyśmy pozostali na poziomie języka znanego np. z „Walki o ogień” (La Guerre du Feu).

Skupiłam się - być może zasugerowana tematyką filmów ;-) - tylko na jednej sferze ludzkiego życia, uczuciowej, a moja wyobraźnia natychmiast zaczęła mnożyć pytania.

Jak alkoholik i/lub sadysta znęcający się nad żoną sprawiłby, żeby żona od niego nie odeszła, jeśli nie mógłby jej wstawić kitu, że to ostatni raz, że się poprawi, że ją kocha...?

Jak niewierni partnerzy tłumaczyliby się ze swoich nieobecności, roztargnienia, braku zainteresowania itp. jeśli nie mogliby kłamać słowami?

Jak ktoś, kto przestał kochać i tkwi w związku z poczucia obowiązku albo strachu przed samotnością wmówiłby partner/ce/owi, że jest inaczej?

itede

itepe

Tą drogą doszłam do konkluzji, że mowa jest praktyczna jak cep, sierp czy pług. Jest narzędziem, które znajduje zastosowanie w okolicznościach praktycznych/prozaicznych (typu PRACA), a w okolicznościach niepraktycznych/metafizycznych trzeba ją traktować jak stare radło stojące w ogrodzie na zmechanizowanej farmie. Jak ozdobę.
Budowania DOMU nie zaczyna się od ozdób, tak jak nie zaczyna się od dymu z komina, nawet jeśli o czymś takim piszą poeci – historia literatury uczy, że poeci rzadko bywają dobrymi partnerami na życie.


ps
Przy każdym kontakcie ze słowem pług, przypomina mi się czeskie zdanko: porucha na ruchadle, które oznacza awarię pługa. A pług, notabene, wynaleziono w Czechach.

5 komentarzy:

  1. Pług jest niezbędny jeśli chcemy by nasze uprawy były udane. Język bardziej rozwinięty potrafi również sprawić, że nasze życie uczuciowe jest pełniejsze, lepsze, ułatwia jego pielęgnację. Niemniej zgadzam się, że czasem działa raczej niekorzystnie, ale myślę, że w sensie negatywnym przeważnie na krótką metę. Często odstawienie tej "ozdoby" burzy to co już istnieje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Głos w tej dyskusji zabrał Wszechświat ;-) co odbyło się tak:
    przeczytałam Twój komentarz, a następnie rozpakowałam świeżutką paczuszkę z księgarni, zawierającą m.in. dzieła mojego ulubionego Niemca ;-) Eckharta (urodzonego jako Ulrich) Tolle, otworzyłam przypadkowo wybraną książkę na przypadkowej stronie i przeczytałam:
    Nie przywiązuj się do żadnych słów. To tylko szczeble, które należy jak najszybciej zostawić za sobą.
    ...
    Takie przypadki zawsze robią na mnie WRAŻENIE :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kłamać można nie tylko słowami! Tak samo dobrze można oszukiwać gestami, mimiką a przede wszystkim zachowaniem i naprawdę mowa nie jest nam do tego niezbędna.
    Chyba w ogóle słowa mogłyby nie istnieć a i tak można by się jakoś 'dogadać' (czego przykładem są osoby nie mówiące od urodzenia).
    Wydaje mi się jednak, że nie tyle chodzi o to, co mówimy ale jak mówimy. To samo słowo wypowiedziane w inny sposób, z innym ładunkiem emocjonalnym, nastawieniem, zaangażowaniem, odmienną intonacją może wzbudzić zupełnie różne uczucia, wręcz znaczyć co innego.
    I to jest chyba w mowie najważniejsze i najbardziej intrygujące.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy gdyby nie słowa i ich bogactwo mogłyby istnieć książki? Jakie by były? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Auuu! Nie bijcie!
    Nie napisałam, że mowa to SAMO ZUO - napisałam (a przynajmniej tak mi się dotychczas wydawało ;-)), że do słów przywiązujemy zbyt dużą wagę.

    Z dwojga złego chyba wolałabym być oszukiwana CZYNAMI niż SŁOWAMI ;-)

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku!
Oddaję Ci kawałek mojej podłogi - możesz zatańczyć, ale raczej nie zrywaj parkietu [no chyba, że naprawdę MUSISZ] ;-)
aalaaskaa