czwartek, 1 października 2009

- no co tam, hipopotam...?


- pomidor!



jak samemu wykonać pochwę” wpisał ktoś w google i trafił na mój blog.
Można i tak. Mam tylko nadzieję, że to był jakowyś rycerz w potrzebie, ekwipunek kompletujący i nie mający nic wspólnego z tym, co mi najpierw przyszło do głowy...

Powiedz mi, z czego się śmiejesz, a powiem ci kim jesteś – mawiają ludziska.
No to mnie niesamowicie rozśmiesza text:
Zwalczaj prostytucję za pomocą kazirodztwa.
Boję się zapytać, kim jestem.

Jadąc samochodem i bezmyślnie rozglądając się wokół, wyhaczyłam kątem oka napis:
Królowa polski nawiedza (...) łódzką
Zajarzyłam o jaką królową chodzi dopiero wtedy, kiedy przejechałam obok drugiego takiego ogłoszenia, przeczytałam:
Królowa polski nawiedza archidiecezję łódzką
i zobaczyłam obrazek.
Wcześniej, całkiem serio, zastanawiałam się, od kiedy jesteśmy monarchią.

Oczywiście jestem chora.
Fizycznie.
Wszyscy mi dzisiaj bardzo współczuli, bo nie mogę mówić.
Dowcip polega na tym, że chociaż z mówieniem faktycznie mam problem, to jednak gardło mnie już nic a nic nie boli. A bolało.
Wczoraj i przedwczoraj bolało mnie tak, że miałam ochotę bujać się na napotykanych żyrandolach.
I nikt mi wtedy nie współczuł.
W związku z czym zaczynam u siebie obserwować syndrom Martina Edena.
Na szczęście nie wyruszam w żaden rejs...
No chyba, że w gorączkowych majakach.

A propos majaków, to wydawało mi się, że Rzecznik Praw Obywatelskich powiedział, że nie lubi feministek.
Błagam, powiedzcie, że mi się zdawało!
A jeśli mi się nie zdawało, to powiedzcie chociaż, że już go z tej funkcji zdjęto.

Boję się sama sprawdzać wiadomości, bo jak jeszcze raz usłyszę kogoś, kto w obronie Polańskiego obraża zgwałconą kobietę, to mi skoczą wszystkie parametry, które nie powinny mi skakać.

Zwłaszcza, że jedna pani doktor powiedziała mi, że od leków przepisanych mi przez inną panią doktor mogłam dostać zawału...

Zawału...?!

Za każdym razem, kiedy o tym myślę, wpadam w stupor.

Teraz też.

No to pa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytelniku!
Oddaję Ci kawałek mojej podłogi - możesz zatańczyć, ale raczej nie zrywaj parkietu [no chyba, że naprawdę MUSISZ] ;-)
aalaaskaa