niedziela, 4 października 2009

On widział ich wszystkich...


W piątek zmarł Marek Edelman.
Wielki Polak, żydowskiego pochodzenia.
Nie znałam Go osobiście, ale zawsze podziwiałam.
Kiedyś, kiedy jeszcze usiłowałam pisać wiersze, napisałam jeden o Nim. Powstał po pierwszym przeczytaniu „Zdążyć przed Panem Bogiem” i zaczynał się od słów:
„On widział ich wszystkich
wsiadających do wagonów”
Nie wiem gdzie mi się podział i wątpię czy warto go szukać, bo na pewno nie był arcydziełem liryki, ale jakoś nie mogę się pozbyć myśli związanej z tymi słowami - że umarł jedyny człowiek, który widział tych wszystkich ludzi, którzy z Umschlagplatzu pojechali na śmierć.
To tak, jakby oni odeszli drugi raz. Ostatecznie.

„Świat łamie każdego i potem niektórzy są jeszcze mocniejsi w miejscach złamania.” napisał Hemingway i te słowa bardzo dobrze pasują do tego, co wiem o Marku Edelmanie.
Był twardy. Był niezłomny. Był odważny.
Zawsze mówił to, co myślał i nie przejmował się opinią innych.

Kiedy pytano Go o książkę Grossa pt. „Sąsiedzi”, powiedział:
Zabijali zwykli ludzie. Polacy. Kropka.

W wywiadzie dla niemieckiego pisma stwierdził:
Młodzi Niemcy muszą być odpowiedzialni za to, co ich rodzice i dziadkowie robili. Powinni znać swoje miejsce w historii świata i tworzyć raczej muzeum hańby niemieckiej niż centrum wypędzonych.

A kiedy uczestniczył w dyskusji na temat XX wieku, który zaprezentowano jako stulecie niszczących ideologii, strasznych totalitaryzmów oraz wojen z milionami ofiar, to powiedział, że był to także wiek nadzwyczajnych postępów w medycynie oraz szczepień, które uratowały życie milionów ludzi.

Najlepszym epitafium dla Marka Edelmana będą zatem słowa Marka Haltera:
Jak każdy prawdziwy optymista, Edelman był pesymistą. Znał ludzką naturę i wiedział, do czego człowiek jest zdolny i mimo to zachował wiarę w przyszłość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytelniku!
Oddaję Ci kawałek mojej podłogi - możesz zatańczyć, ale raczej nie zrywaj parkietu [no chyba, że naprawdę MUSISZ] ;-)
aalaaskaa