poniedziałek, 19 października 2009

sztampowa dzianina


Oczka prawe i lewe są podstawowymi elementami każdego ściegu. Oczka prawe to płaskie pionowe pętelki, które układają się w gładką dzianinę o strukturze litery V, a oczka lewe to strona wewnętrzna. Prawa strona jest płaska, a lewa karbowana. Światu pokazujemy stronę prawą; strona lewa, supełkowa i bardziej przytulna, ogrzewa nas i pieści od środka.

- to chyba najlepszy kawałek z powieści Kate Jacobs „Piątkowy Klub Robótek Ręcznych”, którą od najbardziej typowych z typowych romansideł odróżnia tylko jedno – brak typowego happy endu.
Nie brakuje jej natomiast innych elementów charakterystycznych dla tego typu utworów, a jednym z najbardziej charakterystycznych jest chyba to, że bohaterka romansu od rozstania z Tymjedynym żyje w czystości (w sensie: nie uprawia seksu z innymi partnerami), a Tenjedyny wprost przeciwnie.
No nie wiem dlaczego, ale zawsze mnie ten motyw zastanawia.
To pewnie coś oznacza i coś o mnie mówi, ale na razie nie wiem co, więc porzucam ten wątek bez puenty ;-)

Piszę o tej książce nie z powodu jej (anty)walorów literackich, ale dlatego, że muszę sama sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ją przeczytałam ;-)
A było tak. Kumpela, która chciała ode mnie pożyczyć "Jaskinię filozofów" Somozy, przyniosła mi "Piątkowy Klub..." niejako w drodze wymiany i jeśli czegoś w związku z tą sytuacją żałuję, to jedynie faktu, że nie mogę do tej chwili wrócić i zobaczyć swojej miny po ujrzeniu okładki tej książki. Musiała być niezła [ta mina], bo kumpela niepewnie powiedziała: "Jeśli nie chcesz, to ją zabiorę..."
Przez moją głowę błyskawicznie przebiegło skojarzenie, że kumpela zawsze przynosi mi jakąś książkę, kiedy sama chce coś ode mnie pożyczyć [ewidentnie wyznaje zasadę: oko za oko ;-) co samo w sobie jest dość ciekawą obserwacją - zupełnie jakbym zobaczyła fragment lewej strony znanej mi od lat osoby], a zaraz za nim myśl, że miałam korzystać z nadarzających się okazji robienia tego, czego nie miałam w planach, więc...
...skończyło się to przeczytaniem romansidła.

A to bardzo pouczająca lektura.
Zwłaszcza dla kogoś, kto nieustająco ma w planach napisanie czegoś w tym stylu ;-)

Fakt, że kumpela, która nigdy wcześniej nie zaproponowała mi niczego podobnego, pożyczyła mi akurat coś takiego, uznaję za sygnał od Wszechświata - zupełnie jakby wrzasnął: "Weź się w końcu do roboty i to zrób, zamiast o tym pitolić!"


Drogi Wszechświecie, jeśli tak bardzo Ci na tym zależy, to ja bardzo chętnie.
Tylko proszę, dostarcz mi jeszcze parę kilo wolnego czasu...



Nie możesz trzymać robótki na drutach w nieskończoność – przychodzi taki moment, kiedy twój sweter lub inna część garderoby musi zacząć żyć swoim życiem, bez twojego udziału. Cała sztuka polega na tym, żeby przerobić ostatni rządek w taki sposób, aby zdjąć robótkę z drutów i nie pogubić przy tym oczek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytelniku!
Oddaję Ci kawałek mojej podłogi - możesz zatańczyć, ale raczej nie zrywaj parkietu [no chyba, że naprawdę MUSISZ] ;-)
aalaaskaa