czwartek, 11 czerwca 2009

czary, siła woli, zwyciężanie bez walki i twórcza niemoc blogerów


W powieści „Trzeci znak” Yrsy Sigurdardóttir znalazłam ciekawą koncepcję dotyczącą czarów:
„(... ) czary to nic innego jak próba wpływania na własny los w niekonwencjonalny sposób. (...) W zasadzie chodzi o to, by za pomocą rozmaitych działań obrócić bieg wydarzeń na swoją korzyść; czasem kosztem innych, a czasem nie. Kiedy człowiek wykonał jakiś wysiłek potrzebny do tego, by odprawić czary, zrobił krok zbliżający go do założonego celu, co z kolei może mu pomóc go osiągnąć.”
Może zatem czary umożliwiłyby skuteczniejszą syntezę moich cząstek elementarnych?
Jeśli ktoś ma pomysł na odpowiednie zaklęcie i rytuał, to proszę o kontakt :-)

Nie wiedząc jeszcze o tym, że odpowiednią kuracją będą czary, nabyłam książkę Henry’ego Hazlitta pod wszystko mówiącym tytułem „Siła woli”.
Jeszcze jej nie przeczytałam, ale już mi się spodoba, bo w pierwszym rozdziale autor prezentuje tezę sformułowaną krótko i treściwie:
„Wola nie istnieje!”
Zatytułować książkę „Silna wola” i na samym wstępie zaprzeczyć istnieniu tytułowej bohaterki to – przyznacie – dość niekonwencjonalne podejście.
Już obdarzyłam Autora sympatią, choć – siłą rzeczy – jest ona pozagrobowa ;-)
Ale ja też jestem tylko półżywa, więc spoko.

Trochę wcześniej podobną sympatią obdarzyłam Josefa Kirschnera, który w książce „Zwycięstwo bez walki” dowodzi, że ktoś, kto opanował sztukę zwyciężania bez walki, zabija każdego, kto mu zastępuje drogę z bronią w ręku.
Miałam zamiar opowiedzieć Wam o tej książce, ale sami rozumiecie – atomizacja, dekompozycja, entropia...
Może jeszcze się poprawię.

Na razie dotarło do mnie, że nie tylko ja mam problemy z pozbieraniem się. Kilkoro blogerek i blogerów, do których z chęcią zaglądam i czuję – czasem mniej, czasem bardziej uzasadnione – powinowactwo duchowe, prezentuje ostatnio podobne objawy do moich.
I na tym tle zaczęłam doskonalić wizję znaną z „Czarnych oceanów” Jacka Dukaja:
Ziemię osnuwa myślnia - czarny ocean, w którym pływają wszystkie ludzkie myśli (memy). Te myśli łączą się w bardziej złożone organizmy – monady – i osiągają samoświadomość. A następnie atakują ludzi, wpływając na ich/nasze myśli, a przez to i na ich/nasze samopoczucie, i na ich/nasze wybory, i na wszystko inne.
A blogerom odbierają twórczą siłę.
Brrrr!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytelniku!
Oddaję Ci kawałek mojej podłogi - możesz zatańczyć, ale raczej nie zrywaj parkietu [no chyba, że naprawdę MUSISZ] ;-)
aalaaskaa