Lubię performerów.
Tworzone przez nich performance nie zawsze, ale ich samych obdarzam jakąś dziwną, niczym nie uzasadnioną, sympatią. Albo też uzasadnioną. Na przykład tym, że wydają mi się ludźmi z pasją, a takich lubię, nawet jeśli mają najgorsze z wad.
Bo chyba sztuka jest pasją dla człowieka, który jest gotów powiesić się na hakach
(Stelarc),
dać się postrzelić (Chris Burden),
leżeć w lodzie (Sędzia Główny)
poddusić się (Sędzia Główny)
czy zaszkodzić sobie na milion innych sposobów, które wymyślają performerzy, żeby wyrazić swoją artystyczną wizję?
Dzisiaj opowiem Wam o jednym ciekawym performance.
Oczywiście, krwawym ;-)
Wyobraźcie to sobie:
Johannes Deimling stanął przed publicznością w pełnym odzieniu i powoli zaczął się rozbierać. Najpierw zdjął sweter i okręcił go sobie na głowie, potem to samo zrobił z koszulą, spodniami i bielizną. W międzyczasie spiął odzież paskiem, a na koniec przywiązał do całości również buty.
Kiedy stał przed widzami nagi, z głową szczelnie okręconą własną odzieżą, zaczął się drapać. Drapał się po całym ciele i mocno - aż do krwi. Krew otarł chusteczką i stanął przed widzami nagi, podrapany i opływający krwią, z chusteczką w wyciągniętej w stronę publiczności ręce. Stał tak, z trudem oddychając, aż do chwili, kiedy ktoś z publiczności odebrał od niego chusteczkę. Wtedy się ubrał i zakończył pokaz.
Pytanie do Was: co – Waszym zdaniem – autor/performer miał na myśli?
Kliknij po więcej fotek.
ps
Tylko się nie pobijcie o miejsce w komentarzach ;-)
Witaj Aniołku :)Lubię się czasem pozastanawiać, ale częściej mnie to irytuje. Zawsze jak oglądam coś podobnego, jakiś abstrakcyjny obraz, nowoczesną rzeźbę lub czytam wiersz naszpikowany alegoriami mam ochotę wrzasnąć do autora/ artysty co to do diabła ma być?? Niestety nie jest najczęściej możliwe otrzymanie odpowiedzi. Pozostaje wysilić mózgownicę i pobawić się w "być może.." Tylko znów powstaje pytanie - czy mam rację i zachodzi możliwość, że odpowiedzi na pytanie co to jest, co to znaczy, będzie tyle ile oglądających / czytających, bo każdy może widzieć i tłumaczyć to sobie na swój sposób.. i może właśnie o to chodzi ;)
OdpowiedzUsuńheh
OdpowiedzUsuńUznałaś za wadę coś, co moim zdaniem jest zaletą - możliwość własnej interpretacji dzieła sztuki.
...
/me zagłębiła się w rozważaniach nt. dlaczego ludzie nie cenią swoich sądów i nie liczą się z własnym zdaniem
A mnie to kojarzy się bardziej z ekshibicjonizmem i masochizmem. Samookaleczenia i zadawanie sobie bólu w połączeniu z publicznymi występami nago są dla mnie wyrazem specyficznych upodobań seksualnych. Może to i jest dla nich pasją ale wybacz, sztuką to ja tego nie nazwę.
OdpowiedzUsuńPoza tym, przyznam się, że nie rozumiem performanców i na ogół nie za bardzo wiem, o co w nich chodzi. Podejrzewam, że nawet sami autorzy czasami też nie do końca wiedzą. ;-) No może przesadzam ale wydaje mi się, że często performance nie ma przesłania sam w sobie. Nie bezpośrednio. Jest próbą zwrócenia na siebie uwagi. Oczywiście budząc sobą zainteresowanie performer zwraca również uwagę innych na swoje poglądy, na to, na czym mu zależy i co chciał przekazać.