wtorek, 7 października 2008

pod wrażeniem wrażenia


A propos plotki ciążowej: okazało się, że moje przypuszczenia na temat jej genezy były mylne. Moi współpracownicy nie ocenili mojej derozmiaryzacji tak krytycznie jak ja...
Ale lepiej będzie, jeśli zacznę od początku.
Odkąd pracuję w zakładzie nie było chyba roku, w którym któraś z zatrudnionych nie byłaby w ciąży albo chociaż na urlopie macierzyńskim. Obecnie jedna szykuje się do ślubu, ale żadna (o ile mi wiadomo) nie jest w stanie błogosławionym i nawet wszystkie wróciły z urlopów macierzyńskich. Powracającym jak bumerang tematem rozmów stała się zatem kwestia: „która teraz?”
Która zdezorganizuje działanie zakładu?
Którą trzeba będzie zastąpić?
I właśnie na tej fali poszła fama, że teraz ja, bo...
Bo chodzę notorycznie wqrwiona.
Fakt. Chodzę.
Ale tak sobie myślę, że skoro mój nieustający wqrw stał się przyczyną takiej plotki, to znaczy tylko jedno:
mój stosunek do dzieci i macierzyństwa musiał zrobić
d o s k o n a ł e
wprost wrażenie na moich współpracownikach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytelniku!
Oddaję Ci kawałek mojej podłogi - możesz zatańczyć, ale raczej nie zrywaj parkietu [no chyba, że naprawdę MUSISZ] ;-)
aalaaskaa