wtorek, 5 sierpnia 2008

diagnoza uczuć


Doznałam oświecenia w kwestii miłości.
Niestety, nie zakochałam się na zabój.
Uświadomiłam sobie natomiast, po czym rozpoznać prawdziwą miłość.
I okazuje się, że jest to banalnie proste.
Wystarczy posłuchać w jaki sposób ktoś opowiada o innej osobie. Jeżeli wspomina przeważnie te chwile, w których omawiana osoba odniosła sukces albo wspaniale się zachowała (lub coś w tym stylu), to mamy do czynienia z miłością. Jeśli jednak wspomina głównie wpadki i porażki tej osoby, to o miłości nie może być mowy.
Doszłam do tego wniosku myśląc o mojej mamie i analizując różnice w jej wypowiedziach o mnie i o moim bracie. Ale ta teoria sprawdza się również w przypadku małżeństw. Małżonkowie, którzy robią wrażenie zakochanych w sobie, opowiadają o swoich partnerach zupełnie inaczej niż ci, którzy trwają w tzw. niedobranych związkach.
Co ciekawe, i jedni i drudzy ugruntowują się w ten sposób w swoich uczuciach do partnera – jedni w miłości, a drudzy w nienawiści.
A najzabawniejsze jest to, że kiedy patrzymy na te związki z boku, to nie zgadzamy się ani opiniami zakochanych, ani z opiniami nienawidzących. W obu przypadkach dochodzimy zazwyczaj do wniosku, że partnerzy tych osób są zwyczajnymi ludzi – ze sporym kompletem zalet i pokaźnym bagażem wad.

Ciekawe, jak się częściej wchodzi do takiego samonakręcającego się błędnego koła – czy najpierw zaczyna się nienawidzić kogoś, a potem źle się o nim mówi czy też najpierw zaczyna się źle o kimś mówić, a potem dopiero rodzi się nienawiść do tej osoby.

Czy są na sali ochotnicy gotowi zorganizować niezbędne badanie statystyczne, które przyniesie odpowiedź na to pytanie? ;-)

3 komentarze:

  1. Eee, chyba trochę przesadziłaś.
    To, że o kimś nie mówi się zbyt dobrze czy wręcz mówi się źle, nie oznacza od razu, że się go nienawidzi. Zgadzam się, że w takim przypadku, tak jak napisałaś 'o miłości nie może być mowy' ale brak miłości to jeszcze nie nienawiść, prawda? Dlatego nie sądzę, żeby tak skrajne uczucie rodziło się tylko i wyłącznie z mówienia i myślenia o kimś źle.

    OdpowiedzUsuń
  2. najpierw źle się myśli, potem źle mówi.

    OdpowiedzUsuń
  3. groover: Oczywiście, brak miłości to jeszcze nie nienawiść i kiedy źle się o kimś mówi to też niekoniecznie się go nienawidzi, ale jeśli kiedyś ludzi łączyła miłość, a potem zaczęli źle o sobie mówić, to znaczy, że nie są sobie jeszcze obojętni. Moim zdaniem można tę więź nazwać nienawiścią.
    Nienawiść to - wg. słownika - uczucie silnej niechęci, wrogości do kogoś lub do czegoś. Pewnie mogłabym używać słowa "niechęć", ale kiedy piszę o miłości, która źle się kończy, to przychodzi mi do głowy słowo "nienawiść", bo to też gwałtowne uczucie.

    neuter: Nie miałam na myśli takiej prostej zależności między myślami i słowami - chodziło mi raczej o związek miedzy uczuciami a słowami, ale wyraziłam się tutaj tak niejasno, że aż rozwinęłam temat Zapraszam do lektury :-)

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku!
Oddaję Ci kawałek mojej podłogi - możesz zatańczyć, ale raczej nie zrywaj parkietu [no chyba, że naprawdę MUSISZ] ;-)
aalaaskaa