czwartek, 7 lutego 2008

brak oznak euforii


Każdy człowiek ma pewien określony horyzont myślowy. Kiedy ten się zwęża i staje się nieskończenie mały, zamienia się w punkt. Wtedy człowiek mówi: "To jest mój punkt widzenia".
[David Hilbert]


Powinnam skakać z radości.
Nienawidzę zimy, nienawidzę śniegu, więc powinnam się cieszyć, że jest ciepło i radośnie merdać ogonkiem na myśl o globalnym ociepleniu.
Nie merdam.
I to nie brak ogonka jest największą przeszkodą.
Największą przeszkodą jest myśl o słodkich(*) misiach polarnych, które umierają bo wzrastające temperatury rozpuszczają dryfujący lód - utrudniając im polowanie - i skracają ich sezon łowiecki.
Czując jak radość z wiosennej pogody mącą mi myśli o niedźwiedziach polarnych, pożałowałam, że nie potrafię skupiać się tylko i wyłącznie na swoim interesie. I jeszcze, że nie potrafię być krótkowzroczna metaforycznie, choć realnie (w sensie medycznym) – jestem i jakoś udało mi się to osiągnąć bez wysiłku i świadomego planu ;-)
Na szczęście przypomniały mi się książki Beaty Pawlikowskiej i opowieści o mieszkańcach dorzecza Amazonki, którzy wlewają do rzeki wszystkie nieczystości i wrzucają śmieci, a następnie beztrosko czerpią z niej wodę do picia. To wyjątkowo mało zachęcający wizerunek krótkowzroczności...
Zdecydowanie: wolę widzieć cały widnokrąg, zamiast skupiać się na jednym punkcie, nawet jeśli sama miałabym stanowić jego epicentrum.

ps

Polecam interesujący tekst o miśkach polarnych z nader dowcipnym zakończeniem.



(*) Fakt, że coś jest agresywne i niebezpieczne nie znaczy jeszcze, że w oczach kobiety nie może uchodzić za słodkie ;-)

2 komentarze:

  1. dawno mnie tu nie było. Wybacz.
    ale teraz miałam sporo czytania. całkiem dużo i ciekawie. co do tej ostatniej notki... też nie widze powodu do merdania ogonem. misie to nie jest jedyny organizm cierpiący z ludzkiego powodu... ale jednostki to widzące teraz są bezradne. za daleko to zaszło. nie zrobimy już nic...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubię takiego defetyzmu. Możemy zrobić wiele i to niemal bez wysiłku: nie przykładając ręki do działań niszczących naszą planetę i przekonując do swoich racji najbliższe otoczenie.
    Jeszcze nie wszystko stracone!
    Pozdrawiam optymistycznie :-)

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku!
Oddaję Ci kawałek mojej podłogi - możesz zatańczyć, ale raczej nie zrywaj parkietu [no chyba, że naprawdę MUSISZ] ;-)
aalaaskaa