niedziela, 18 maja 2008

slalom (czołgiem) między serialami


Obejrzałam dziś kolejny odcinek serialu dla młodzieży, który wydaje mi się interesujący, a mianowicie „Kyle XY”. Oglądając skonstatowałam, że fascynowałam się już „Joan z Arkadii” i „Weroniką Mars” – również wyprodukowanymi z myślą o młodzieży. Jedna komórka mózgu zareagowała na tę konstatację myślą, że chyba dziecinnieję, ale inne ją zakrzyczały, podsuwając myśl, że oglądam teraz seriale dla młodzieży, bo kiedy byłam nastolatką, nic ciekawego dla młodzieży nie produkowano.
Nie wiem czy to prawda. Może coś ciekawego tivi emitowała, ale ja nie miałam ochoty oglądać?
Usiłowałam przypomnieć sobie coś, co w młodości (heh, ależ to brzmi – „w młodości” ;-)) z zainteresowaniem oglądałam i przypominam sobie tylko - uwaga! - „Czterech pancernych i psa”.
To wspomnienie mnie poruszyło, bo znajomi wciąż przynoszą mi jakieś książki, które warto przeczytać i co jakiś czas okazuje się, że polecana książka zawiera dramatyczne wątki związane z druga wojną światową, które czasem ciężko przeżywam. Teraz czytam opowiadania Hanny Krall opublikowane w zbiorze pt. „Taniec na cudzym weselu”, a Jacek utknął na trzecim tomie „Niebieskiego roweru” (jakoś nie mam czasu go słuchać, bo nawet przy prozaicznych czynnościach domowych myślę raczej o pracy).
Książki opowiadają jakąś prawdę o wojnie, a serial o załodze czołgu Rudy 102 – półprawdy. I wiecie co? Chociaż chodziłam do podstawówki, kiedy już można było mówić o tym, że we wrześniu 1939r. Polskę zaatakowali nie tylko Niemcy, ale i Rosjanie, chociaż nauczyciel historii opowiadał nam o NKWD i Katyniu, to i tak w naszych dziecięcych umysłach wygrywała wizja wojny przedstawiona w „Czterech pancernych i psie”. Dla nas „źli” byli wyłącznie Niemcy, a Rosjanie byli „dobrzy”...
Jakież to mi się teraz wydaje naiwne!
I to podwójnie.
Naiwne było bezrefleksyjne uznanie wizji z serialu za prawdę.
Naiwny był też podział całych nacji na „złe” i „dobre”. Bo prawda jest taka, że zła była wojna. A w każdym państwie, które w niej uczestniczyło, ujawnili się dobrzy i źli ludzie.
Nam, Polakom, wydaje się, że byliśmy niemal cudowni. Z chęcią myślimy o ludziach takich, jak Irena Sendlerowa, ale prawda jest taka, że i wśród Polaków było wielu kolaborantów, donosicieli i szabrowników.
Jedyna lekcja jaką powinniśmy wyciągnąć z historii zawiera się w słowach: nigdy więcej wojny. Ale my ciągle wysyłamy gdzieś naszych żołnierzy...
Ech!
A wracając do seriali (ależ mi tu powstaje dziwaczny koktajl tematyczny...) – wspomnienie siły oddziaływania serialu na umysł dziecka sugeruje (bynajmniej nie odkrywczo), że warto zwracać uwagę na to, co dzieci oglądają. A z obserwacji moich bratanic wnoszę, że teraz dzieci są najbardziej zainteresowane serialami typu „M jak miłość”.
Jakie pokolenie na takich serialach wyrośnie?

1 komentarz:

  1. hmm ja też oglądałam Joan z Arkadii i Weronikę Mars, pamiętam inne seriale młodzieżowe jak szkoła uczuć... To prawda to co ogląda młodzież, a przede wszystkim to co oglądają dzieci w pewnym sensie kształtuje ich psychikę i wpływa na ich dalsze życie. Uczymy się postaw nie tylko z życia codziennego ale i z tego co przekazuje nam telewizja.


    Co do wojny to zgadzam się, nie jest ona nikomu do szczęścia potrzebna. Świat dotknięty dwoma wojnami powinien mieć jakąś nauczkę ale jak widać nie do końca.

    Zgadzam sie że żaden naród nie może być szufladkowany jako dobry i zły. Bo naród to nie tylko Ci co stoją na jego czele ale zwykli ludzie którzy niekiedy byli ponad podziałami. Ile to razy słyszałam historie jak młodzi Niemcy, praktycznie dzieci maszerowały przez Polskę, oni tak do końca nie zdawali sobie sprawy o co walczą, wmawiano im wiele rzeczy. Ale byli wśród nich tacy co pomagali ludziom nie chcieli ich krzywdzić. Ale tak jak i wszędzie znajdą się szumowiny co będą korzystać z sytuacji...

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku!
Oddaję Ci kawałek mojej podłogi - możesz zatańczyć, ale raczej nie zrywaj parkietu [no chyba, że naprawdę MUSISZ] ;-)
aalaaskaa