czwartek, 27 listopada 2008

dziewczynka z zapałkami



Księżniczka

Zamknięta w sobie
i sześciu ścianach
przykuta do życia
jak do pręgierza

nie wierzę w miłość
co może zabić
nie ufam ciszy

Płacząc samotnie
tęsknię do Ciebie
Wyśniony Rycerzu

Zabij smoka zwątpienia
i wypuść mnie z wieży!

Wolna
upojona bezkresem
odejdę
w niepamięć




Znalazłam wiersze, które kiedyś – dawno, dawno temu, w odległej galaktyce – zdarzyło mi się naskrobać.
Ubaw po pachy.

Poza tymi (pseudo)wierszami czytam swoje ostatnie pamiętniko-dzienniki.
Po przeczytaniu spalam je z zapałem ;-)

Skonstatowałam, że całe moje dotychczasowe życie można podzielić na etapy pisania i spalania napisanego.
Po każdej ofierze złożonej Bogu Ognia jestem inna, więc teraz też się powinnam przepoczwarzyć. Pytanie tylko, w co?
Lepiej, żeby to było coś fajnego, bo to moja ostatnia zabawa z ogniem, gdyż (tutaj z trudem powstrzymałam się od napisania: albowiem) przestałam pisać nowe pamiętniki.
Nie będzie więcej strawy dla Ognia. Nie będzie więcej przemian.
No, poza jedną. Oczywistą.


Testament

Gdybym kiedyś umarła
Moje ciało należy spalić
Jak nieaktualny list
Od kogoś eks-najważniejszego

Prochy oddaję wiatrom
Duszę – Wielkiemu Manitu
A pamięć o sobie dzielę
Między Ciszę, Pustkę i Nic



2 komentarze:

  1. A jeśli kiedyś znowu będziesz żałować, że spaliłaś swoje pamiętniki i wiersze? Może warto się zastanowić, czy nie popełniasz dugi raz tego samego błędu?
    Ja bym chciała, żebyś je pozostawiła dla potomnych jako cenne uwagi i nauki i/lub opublikowała jako dzieła zebrane :)

    ...nie ufam ciszy...?
    Dość intrygujące. I ma w sobie coś niepokojącego.

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Palę pamiętniki, zdjęcia, filmy z wakacji z eksiem... ale "wiersze" jeszcze nie płoną ;-)
    Powyrzucałam natomiast kosmetyki, których nie lubiłam (zwykle leżały aż im minął termin przydatności albo znalazła się dla nich inna pani, ale nie teraz).
    Misie wyprałam i oddałam - mają zostać przekazane do domu dziecka.
    Fragmenty kolekcji słoni - której nigdy nie chciałam mieć, ale powstała jakoś tak "niechcący" - poszły do córki kolegi, która je uwielbia.
    Figurka "wędrowca" na razie wylądowała w pudełku, ale zamierzam ją potraktować młotkiem.
    Wyrzuciłam nawet kilka par butów... :-)

    Mam nadzieję, że niczego mi nie będzie brakowało...

    Chciałabym jeszcze znaleźć czas na porządki w szafie. Czas i siły ;-)

    ps
    "cenne uwagi i nauki" - to mnie zwaliło z nóg :-)

    :*

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku!
Oddaję Ci kawałek mojej podłogi - możesz zatańczyć, ale raczej nie zrywaj parkietu [no chyba, że naprawdę MUSISZ] ;-)
aalaaskaa