piątek, 5 września 2008

moc ciała


Moja kumpela (patrz poprzedni post) rodziła w sposób konwencjonalny i – oczywiście (heh) – opowiedziała mi o tym. A kilka dni po porodzie opowiedziała mi również o tym, co zobaczyła w lusterku, kiedy już była gotowa obejrzeć najbardziej zmaltretowaną część swojego ciała.
Ona starała się opowiadać oględnie – nawet zaczęła tak: „Wiem, że nie lubisz takich opowieści, ale...” – a ja starałam się nie słuchać. Intensywnie niesłuchając, myślałam o tym, że w czasie porodu ewidentnie dzieje się z kobietą coś dziwnego. Jeszcze nie wiem co, ale objaw jest taki, że jeśli mnie zna, to na pewno opowie mi o swoich przeżyciach.
Ze szczegółami.
Choćby mnie znała od 5 minut.
Widocznie mam taki dar.
A – uwierzcie – wolałabym nie mieć.
Kiedy już doszłam do ludzi po tej przerażającej rozmowie, to zrobiło mi się trochę dziwnie i jakby wstyd.
Bo np. faceci uwielbiają rozmowy o swoich organach. A konkretnie: o jednym z nich.
A ja co?
Gdzie podział się entuzjazm z czasu pierwszej lektury „Monologów waginy” Eve Ensler?
Dlaczego wciąż nie kupiłam pierścionka, który dawno, dawno temu w odległej galaktyce spodobał mi się od pierwszego wejrzenia:

[tutaj powinna być fotografia pierścionka w kształcie intrygującym]

Kiedy już wymyśliłam kilka zajebiście wymyślnych i zakręconych teorii i kiedy już wpadłam w depresję z obawy (wstydu?), że mój feminizm jest jakiś wybrakowany - przypomniałam sobie, że mnie osłabiają wszystkie fizjologiczne tematy. Ganc pomada, czy ktoś mi opowiada o porodzie czy o rozwolnieniu, czy pokazuje nową plombę w zębie czy bliznę po cesarskim cięciu (innych blizn poporodowych nikt mi jeszcze nie próbował pokazywać) - mam natychmiast ochotę teleportować się gdziekolwiek indziej.

Teraz się zastanawiam, skąd u mnie ten brak szacunku dla ludzkiego ciała.
Jak coś wymyślę, to nie omieszkam opublikować.

Podpowiedzi mile widziane.

1 komentarz:

  1. Myślę, że to nie jest brak szacunku, tylko normalny objaw potrzeby intymności. Mogę pogadać o porodach itp, ale bez przesady, a już na pewno nie z każdym. Takiego pierścionka nie założyłabym nigdy. Teraz nie ma tematów tabu, ale są mniej lub bardziej niesmaczne. To że w tych ostatnich nie gustujemy raczej świadczy na naszą korzyść.

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku!
Oddaję Ci kawałek mojej podłogi - możesz zatańczyć, ale raczej nie zrywaj parkietu [no chyba, że naprawdę MUSISZ] ;-)
aalaaskaa