czwartek, 31 stycznia 2008




Megan szuka natchnienia, więc śpieszę donieść, że kiedy błądziłam ostatnio we mgle po bezdrożach, to trafiłam na zagrodę i sfociłam konia.
Konik ewidentnie był/a przekonan/a/y, że fotografia odbiera duszę, bo uciekł/a po pierwszym pstryku, więc cudów nie ma.
Ale są dobre chęci ;-)
I pozdrowienia dla Megan vel Rybki :*


poniedziałek, 28 stycznia 2008

tępi uczniowie tkwią wciąż w tej samej klasie... albo w kotle


Czasem człowiekowi wydaje się, że niektórych decyzji nie musi podejmować sam, że może skorzystać z cudzej pomocy. Czasem myśli, że brakuje mu kompetencji, a czasem sprawa wydaje się zbyt mało istotna, żeby zaprzątać sobie nią głowę. A potem człowiek dostaje po tej głowie - którą tak bardzo chciał oszczędzać – i dopiero wtedy widzi, że to nie była sprawa bez znaczenia, że jednak trzeba było trochę się zastanowić, zaufać instynktowi albo poszukać niezbędnych informacji.
Straciłam mnóstwo kasy, słuchając cudzych rad. I dotychczas nie dało mi to do myślenia. Zabija mnie kac, kiedy pozwalam komuś wybierać trunki. I dotychczas nie dało mi to do myślenia. Miałam fryzurę, którą ktoś dla mnie wybrał. I to był koszmar.
O, sancta simplicitas! Ileż ten biedny Wszechświat musiał się nakombinować, iluż lekcji mi udzielić, żebym w końcu zrozumiała, że za włączanie automatycznego pilota odpowiada się tak samo, jak za trzymanie steru. I jeszcze, że jedyna dupa, która ucierpi w wyniku decyzji, które jej dotyczą, znajduje się poniżej moich pleców, a nie poniżej pleców tych, którym oddaję prawo do podejmowania tychże decyzji.
A paradoks sytuacji polega na tym, że dotarło to do mnie w pełnej jasności z powodu czegoś tak błahego, jak wybór płynu do płukania tkanin:
Skończył się, mojego ulubionego nie było, a ja nie miałam ani czasu, ani ochoty na poszukiwania. Powąchałam kilka, wybrałam trzy najlepsze i zapytałam o radę kumpelę. Wybrała ten, który – spośród wybranych trzech – podobał mi się najmniej. Ale to ten właśnie kupiłam. Niestety, wypłukałam w nim tylko jedno pranie, bo okazało się, że... śmierdzi.
Nie ma czegoś takiego jak nieistotne szczegóły.
Diabeł tkwi w szczegółach i tylko czeka aż się zagapię, żeby wykopać mnie do siódmego kręgu piekieł, ze śladem kopyta na pośladku.
Ile jeszcze dam mu okazji?

niedziela, 27 stycznia 2008

przemyślenia Kopciuszka


Zauważyliście, że kiedy posprząta się w szufladach i szafkach, wyrzucając przy tym całe mnóstwo rzeczy, to tego zwolnionego miejsca jakoś później nie widać? Tak, jakby rzeczy uporządkowane bardziej się „rozpychały” i zajmowały więcej miejsca.
Kiedy zaczyna się porządkować wspomnienia jest podobnie i np. nagle okazuje się, że znacznie więcej rzeczy nam się udało niż na co dzień pamiętamy. Oczywiście, jeśli skupimy się na błędach, to również może się okazać, że popełniliśmy ich znacznie więcej niż mamy ochotę pamiętać, ale... po co porządkować szufladę z błędami?
Błędy do wora, wór do jeziora ;-)

czwartek, 24 stycznia 2008

szansa na wyrzuty sumienia


W ramach programu nieustannego wspierania mojego brata, co jakiś czas mieszka u nas któraś z moich bratanic (są 3 sztuki + 1 bratanek). W tej chwili jest u nas ta, która stwarza największe problemy: nie radzi sobie z nauką i - generalnie rzecz ujmując - prezentuje malownicze zaburzenia zachowania. Moja mama godzinami siedzi z nią nad lekcjami, czyta z nią lektury, wymyśla zabawy itede itepe.
Czy muszę mówić, że dla mnie nigdy nie miała tyle czasu?
Sama przyznaje, że nigdy nie sprawdzała czy mam odrobione lekcje, czy czytam lektury ani nawet w co/czym się bawię. Kiedyś powiedziała, że nigdy nie kupiła mi lalki (dostałam od ciotek).
O dziwo, nie czuję się zazdrosna ani nie mam do niej żalu. Z zaciekawieniem patrzę na to co się dzieje i chichoczę wewnętrznie za każdym razem, kiedy mówi do swojej wnuczki i odruchowo używa mojego imienia.
Może wydaje jej się, że w taki sposób odpokutuje za dawne grzechy?
Niech próbuje.
Kłopot w tym, że powtarza również, że chciałaby zobaczyć moje dzieci i że chętnie zajęłaby się nimi. Kiedyś nie wytrzymam i zacznę się wtedy szaleńczo śmiać albo powiem, że nie zostawiłabym pod jej opieką wściekłego bulteriera...
Niedawno przyłapałam się na myśli, że powinnam zapalić Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek, dziękczyniąc za to, że – mimo wszystko - wyrosłam na normalną osobę. Ale czy normalna dorosła osoba mieszkałaby wciąż z rodzicami?
Nic i nikt nie dostaje drugiej już szansy, chyba żeby poczuć wyrzuty sumienia” – takie słowa przypisał Carlos Zafon Nurii, bohaterce powieści „Cień wiatru”. A jednak każdy kiedyś o czymś takim marzył. Każdy kiedyś próbował zacząć od początku i może nawet niektórym się to udało – ale sądzę, że prędzej wtedy, gdy chodziło o podjęcie ponownej próby zbudowania karmnika dla ptaków niż wtedy, gdy chciało się zbudować jakąś relację międzyludzką.

wtorek, 22 stycznia 2008

przepraszamy za usterki


Skończyłam wszyściuteńkie fuchy i zostały mi tylko obowiązkowe (pracowe) obowiązki, więc w najbliższym czasie nie należy oczekiwać ode mnie prezentowania tutaj dowodów aktywności umysłowej. Bynajmniej nie dlatego, że ta aktywność jest niższa i bynajmniej nie dlatego, że nie mam czasu. Po prostu nie muszę sobie tej aktywności udowadniać, bo ją czuję (nie przygniata jej ciężar opłaconych przez pracodawcę myśli), a czas... cudownie muska palce, przepływając obok ;-)

A propos: oddałam dzisiaj swój czas „Julicie i huśtawkom” Hanny Kowalewskiej i zachwyciłam się jeszcze bardziej niż za pierwszym razem.
A i poryczałam się obficiej ;-)
Przeczytajcie, albo z Wami nie gadam!
No dobra, żartowałam. Jak mnie napadnie jakaś motywacja, to napiszę coś o gustach literackich i przyjaźni (a co tam! mogę ten tekst od ręki streścić: nie chodzą tymi samymi drogami ;-))




Praca domowa (umysłowa?)

Odpowiedz (sobie) na pytanie: czy Judasz był wolny, czy był narzędziem Boskiej Opatrzności, predestynowanym do zdrady?


Pomoc dydaktyczna (właśnie odkryłam):


Normalsi „Juda”

...Zwą mnie Juda
Zdradę gram w Golgoty scenie
W światłach zła
W masce grzechu jeden raz
Przez wieki wieków niosę winy znak
Puste ziarno sieję, bo wiem
Że ktoś zerwie czarny kwiat
Boga do sprzedania mam
W każdym człowieku
W każdym spośród Was...


poniedziałek, 21 stycznia 2008

wierszu, trwaj, jakże jesteś piękny!



Komunikat

Proszę zachować niepokój.

Nie przedstawiać żadnych dowodów,
nie zeznawać pod przysięgą.

Oszczędzić sobie wyrzutów
poza wyrzutami sumienia.

Tylko niepewność
daje jakąś gwarancję.

Tylko niepokój
może nas uratować.


napisał:
Maciej Woźniak

niedziela, 20 stycznia 2008

miłość to nie pluszowy miś


Po dłuższym okresie testowym (kwarantannie?) definitywnie stwierdzam, że lubię tę piosenkę:


Happysad "Zanim pójdę"

i niech sobie brzmi... hmm... oryginalnie – fajna jest. Howgh!