niedziela, 12 września 2010

czasolinia

Cholera, nie chcecie tutaj ze mną gadać, chociaż statystyki z każdym dniem wyglądają lepiej…
A ja już od dawna chcę o coś zapytać…
No to zapytam.
Mimo wszystko.

Otóż, NLP posługuje się koncepcją nazywaną linią czasu, wg. której [koncepcji] wszystkie wydarzenia w naszym życiu można ustawić na linii – prostej lub krzywej – którą można sobie zwizualizować.
Najprostszy sposób odkrycia lokalizacji linii czasu polega na wyobrażeniu sobie jakiejś codziennej czynności w rodzaju mycia zębów czy jedzenia obiadu – najpierw przypominamy sobie wykonywanie tej czynności wczoraj, przedwczoraj, tydzień temu, miesiąc temu, pięć lat temu itp. a następnie wyobrażamy sobie wykonywanie jej jutro, pojutrze, za tydzień, za miesiąc, za pięć lat itp. Jeśli połączymy te obrazy linią, to zobaczymy właśnie przebieg własnej linii czasu.
Podobno w naszej kulturze linia czasu najczęściej przebiega od lewej (przeszłość) do prawej (przyszłość) i wygląda albo jak linia prosta, albo jak parabola. Natomiast w krajach arabskich ludzie mają najczęściej linie czasu przebiegające od tyłu do przodu, lub odwrotnie, przez co mogą widzieć tylko jedną jej część – ponoć najczęściej widzą przyszłość. To właśnie dlatego mamy tak różne wyobrażenia nt. czasu i punktualności ;-)

Ile razy bym tego nie sprawdzała, tyle razy okazuje się, że moja linia czasu jest prostą biegnącą od prawej (przeszłość) do lewej (przyszłość); czyli jestem nieco na bakier z „głównym nurtem” ;-)
Ma to ciekawe implikacje podczas korzystania z Internetu – otóż w wielu miejscach sieci, np. w przypadku blogów, można przeczytać starsze wpisy, albo przeglądać archiwum z notatkami podzielonymi na „starsze” i „nowsze”, a ja zawsze w takiej sytuacji szukam, odruchowo, tych nowszych po lewej, a starszych po prawej.
I przez jakiś czas „nie trafiałam”, ale ostatnio znajduję coraz więcej miejsc, których zawartość jest uporządkowana zgodnie z moją linią czasu – tak, jak np. wpisy na moim blogu.

Ciekawi mnie czy ktoś, kto o linii czasu nigdy nie słyszał, zwraca uwagę na takie szczegóły.

I jeszcze, czy – zakładając, że większość z was ma „normalne” linie czasu – nie mieliście nigdy wrażenia – zakładając, że kiedyś mieliście ochotę poczytać starsze posty – że coś jest z moim blogiem nie tak, skoro napis „Starsze posty” jest po prawej, a „Nowsze posty” po lewej stronie napisu „Strona główna”?

Ciekawi mnie też to, czy taki układ znaczy, że twórca serwisu Blogger ma równie awangardowo przebiegająca linię czasu jak moja…?

I jeszcze, dlaczego kiedyś było w necie mniej stron WWW z takim układem zawartości, a teraz jest ich znacznie więcej? - „Ściągali” jedni od drugich czy też wśród programistów większość stanowią ludzie z „odwróconą” linią czasu?

Jak sądzicie?

1 komentarz:

  1. Czego to ludzie nie wymyślą. Potrafią pokomplikować najprostsze rzeczy. Przecież wydarzenia w naszym życiu ułożone są chronologicznie, zatem linia z nich ułożona biegnie jak oś czasu z lewej do prawej. To przecież logiczne. I tak samo jak oś jest linią prostą. To oczywiste.
    Tak myślałam do wczorajszego wieczora, kiedy to postanowiłam zwizualizować swoją linię, żeby nikt nie mógł zarzucić, że nie próbowałam a się mądrzę :-).
    I ze zdziwieniem stwierdziłam, że moja linia czasu rzeczywiście biegnie od lewej do prawej ale ma kształt... odwróconej paraboli!?
    Coraz bardziej dochodzę do wniosku, że nie ma rzeczy oczywistych. I na logice też już coraz mniej mogę polegać :-)
    Do tej pory nie zwracałam uwagi na to, czy układ czegokolwiek jest 'z lewej do prawej' czy 'z prawej do lewej'. Chociaż może nie tak - zauważałam ale nie przywiązywałam wagi, bo to dla mnie były idywidualne preferencje twórcy.
    Do tej pory...
    Od teraz już nie będzie tak prosto.
    Nadmiar wiedzy nawet jeśli nie jest szkodliwy, to na pewno jest męczący ;-)
    Jeśli chodzi o Twój blog, to jakoś taki układ nigdy mi nie przeszkadzał i nie uważałam, żeby było z nim coś nie tak. Był dla mnie jakiś taki... naturalny, chociaż zgodnie z prezentowaną teorią wcale nie powinien.

    A statystyki muszą być dobre, bo sama je nakręcam zaglądając codziennie i sprawdzając, co u Garfielda :-)

    Pozdrawiam ciepło.

    Ps. Co z kociakami?

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku!
Oddaję Ci kawałek mojej podłogi - możesz zatańczyć, ale raczej nie zrywaj parkietu [no chyba, że naprawdę MUSISZ] ;-)
aalaaskaa