piątek, 10 kwietnia 2009

przedświąteczny raport (z) aalaaskii


Porządki prawie zakończone.
Baba i małe babeczki drożdżowe upieczone.
Ciasto na mazurek odpoczywa w lodówce.

Jestem zajebiście wyluzowanym kwiatem lotosu na tafli jeziora.
I napisałam to bez grama ironii.
Prawie ZEN. Ani jednej myśli o tym, że to wszystko (porządki, obrusy w zajączki i pisanki, specjalne wypieki, itede itepe) jest bez sensu i w ogóle jakieś głupie. Ani jednego marzenia o teleportowaniu się w Kosmos.
Aczkolwiek sen dość dziwny – śniło mi się, że pomalowałam sobie dłonie na czarno i zapytałam brata czy moje palce nie wyglądają z tym lakierem grubo (paznokcie nie były pomalowane), a on powiedział, że wszystko jest w porządku... Potem śniło mi się, że znalazłam pudło cudzych butów (używanych!) i zachwycona przymierzałam je po kolei, wybierając te, które zabiorę do domu...
Sen z czarną dłonią jestem w stanie zrozumieć – przeżywałam we śnie żałobę po trzech złamanych w ferworze prac domowych paznokciach u prawej ręki. Natomiast sen z butami to prawdziwa zgroza, bo naprawdę nienawidzę noszenia czegokolwiek, co nosił ktoś inny. Czy zatem jego znaczenie jest skomplikowaną metaforą (np. nie podoba mi się moje życie i chcę żyć jak ktoś inny – chcę wejść w cudze buty), czy raczej chodzi o to, że boleśnie obtarłam sobie paluszek w nowych butach, więc we śnie zamarzyły mi się buty już rozchodzone...?
Jeśli ta druga opcja jest prawdziwa, to znaczy, że jestem PROZAICZNA we dnie i w nocy ;-)
Może jakoś to przeżyję.

Lektura na chwile odpoczynku: „Sztuka prostoty” Dominique Loreau.
Podoba się.

W E S O Ł Y C H
Ś W I Ą T
!





ps

- Dlaczego kobieta ma tyle pracy w domu?
- Śpi w nocy, to jej się zbiera...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytelniku!
Oddaję Ci kawałek mojej podłogi - możesz zatańczyć, ale raczej nie zrywaj parkietu [no chyba, że naprawdę MUSISZ] ;-)
aalaaskaa