środa, 8 kwietnia 2009

post niedokończony niemal jak życie ofiar Dextera ;-)


Wszystko jest OK, wszystko jest OK. Nie jest dobrze, ale wszystko jest OK. - te słowa (bodaj autorstwa Anthony’ego de Mello) najlepiej podsumowują WSZYSTKO, każdy temat, który mogłabym poruszyć.
Pasują nawet jako expressowa recenzja trzeciego sezonu „Dextera” ;-)
Aczkolwiek od „Dextera” jestem już uzależniona i czwarty sezon też bym obejrzała, choćby był żenującą chałą, gdyby tylko był. Ale nie ma (ale będzie!).
Ciekawszego tematu do rozmyślań przy przedświątecznych porządkach nie mam, więc sobie rozmyślam o „Dexterze”. Przeskakuję w myślach od tematyki serialu do problematyki jego oglądalności. Na przykład: dlaczego wśród jego widzów przeważają kobiety? I czy ten fakt sprawił, że w drugim sezonie pojawiła się gorąca (według przedstawicieli płci brzydszej) Lila? A czy w trzecim z premedytacją zrobiono zwrot w stronę pań, dorzucając do obsady ciacha w męskich ciałach (Ramsey i Harrington)?
Oczywiście odpowiadam sobie na zadawane przez siebie pytania (w końcu jestem samowystarczalną singielką ;-)) – i tak: wśród widzów przeważają panie, bo w jednych Dexter budzi macierzyńskie uczucia, a drugie lecą na złych chłopców; Lila (Jaime Murray) jest OCZYWIŚCIE prezentem dla panów a Quinn i Anton są prezentami dla pań i zostali wybrani z premedytacją, ze szczególnym uwzględnieniem walorów zewnętrznych...
Co mnie zainteresowało? Oczywiście głębia psychologiczna (wbrew pozorom to nie żart, aczkolwiek z upływem czasu, tj. sezonów, głębia powoli przekształca się w mieliznę) i ciekawe obserwacje obyczajowe, a poza tym strasznie bawią mnie pokazane relacje damsko-męskie oraz wszystkie sceny ukazujące różnice w pojmowaniu świata przez kobiety i mężczyzn.
W tej ostatniej kategorii absolutnym hitem są rozmowy Dextera z Ritą (sezon 1), w których ona opowiada mu o jakimś swoim problemie, a on pyta czy jej pomóc i odpowiedź „nie” uznaje za szczerą i kategoryczną (w trzecim sezonie to samo dotyczy kwestii (nie)kupowania pierścionka zaręczynowego).
Na zasadzie kontrastu te scenki na amen scaliły się w moim umyśle z jednym wpisem na blogu laski, do której z przyjemnością zaglądam, a teraz Was odeślę, bo u mnie to już koniec posta ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytelniku!
Oddaję Ci kawałek mojej podłogi - możesz zatańczyć, ale raczej nie zrywaj parkietu [no chyba, że naprawdę MUSISZ] ;-)
aalaaskaa