czwartek, 26 marca 2009

wyniki? - tylko odejmowania


W jednym z moich ulubionych poradników psychologiczno-życiowych Andrew Matthews napisał:
W życiu albo mamy powody, albo wyniki.
Ostatnio mam głównie powody.
A to pogoda mi nie pasuje.
A to PMS (w który kiedy indziej nie wierzę) mnie osłabia.
A to pryszcz burzy moje życiowe plany.
I w ogóle wszystko jest źle, bo rząd, bo społeczeństwo, bo kryzys, bo mój szef...
ALE TO WCALE NIE JEST MOJA WINA
serio serio
Ja tutaj jestem ofiarą i w ramach rekompensaty proszę mi wszystko przynieść na tacy i podać.
ALE JUŻ!!!

A wiecie co będzie jutro? - Kwadratura Merkurego do Plutona...!


Aż trochę żal, że mi się taka piękna wymówka zmarnuje, ale ten cudowny przednówkowy humorek już mi wyszedł bokiem i chyba się jednak przestawię na wyniki... Już dziś dokonałam niezwykle heroicznego wysiłku, na który nie mogłam się zdobyć bodaj od dwóch tygodni, a mianowicie: wzięłam do ręki telefon, wybrałam numer i umówiłam się z fryzjerką ;-)
Powolutku dojrzewam do kolejnego Czynu, a mianowicie do odebrania poczty ze wszystkich kont – nawet z tego, na który zamawiam newslettery i już ich się tam pewnie uzbierało pierdylion pińcet.


ps
Andrew Matthews jest autorem poradnika pod wszystkomówiącym tytułem: „Bądź szczęśliwy” – napisał go tak prostym językiem (+powtórzenia +obrazki), że powinien być wydawany w serii „For Dummies”.

pps
Czy to nie intrygujące, że amerykańskie książki z serii For Dummies są w Polsce - po przetłumaczeniu – wydawane w serii Dla bystrzaków?
Hmmm... Gdybym była Amerykanką, to napisałabym na ten temat coś złośliwego, ale nie jestem, więc nie napiszę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytelniku!
Oddaję Ci kawałek mojej podłogi - możesz zatańczyć, ale raczej nie zrywaj parkietu [no chyba, że naprawdę MUSISZ] ;-)
aalaaskaa