czwartek, 3 grudnia 2009

o wyższości przemyślanej niewierności nad nieprzemyślaną lojalnością

Czytałam sobie spokojnie wywiad z Olgą Tokarczuk w „Zwierciadle”, kiedy znienacka [gdyby stworzyć słownik frekwencyjny aalaaskii, to o koszulkę lidera walczyłyby zapewne dwa słowa: aczkolwiek i znienacka] przypomniało mi się, że miałam napisać text o fragmencie „Zaproszenia” Oriah.
O tym fragmencie:

A oto kompatybilny z wierszem i maksymalnie skondensowany cytat z wypowiedzi Olgi Tokarczuk:
Na niewolnikach nie można polegać. (...) tylko wolni ludzie są zdolni do odpowiedzialności. Także do miłości.

Sednem problemu są właśnie wolność i odpowiedzialność.
Bo co to znaczy być niewiernym? To znaczy – w najbardziej ogólnym sensie – nie spełnić czyichś oczekiwań. Niezależnie od tego, czy te oczekiwania dotyczą seksualnej wyłączności w związku, lojalności wobec przyjaciela czy czegoś innego, zdradą nazwiemy taki czyn innej osoby, który jest niezgodny z tym, co my sobie o tej osobie i o naszej relacji z nią wyobrażaliśmy.
Dla odmiany:
Wierny pracownik wykona każde polecenie szefa – w skrajnych przypadkach sfałszuje księgi rachunkowe, użyje tańszych i niezgodnych z normami materiałów albo dokopie współpracownikowi, dla którego słowo szefa nie jest prawdą objawioną.
Lojalny przyjaciel bez mrugnięcia okiem okłamie cudzą i swoją żonę, żeby tylko zapewnić przyjacielowi alibi na czas pinga-pinga z sekretarką.
itede itepe

W „Zaproszeniu” Oriah nie zachęca do zdrady, Oriah zachęca do świadomych wyborów, nieskrępowanych cudzymi oczekiwaniami.

Potrafić być niewiernym to nie znaczy zdradzać przy każdej nadarzającej się okazji, dla sportu.

Potrafić być niewiernym, to znaczy umieć w chwili konfliktu swoich zasad z cudzymi oczekiwaniami wybrać swoje zasady.

Tylko ktoś, kto to potrafi, jest godny zaufania.

Rzekłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytelniku!
Oddaję Ci kawałek mojej podłogi - możesz zatańczyć, ale raczej nie zrywaj parkietu [no chyba, że naprawdę MUSISZ] ;-)
aalaaskaa