Obejrzałam dwa filmy bez tradycyjnie rozumianych dialogów: „Skrzata” (Skřítek) i „Spiskowców rozkoszy” (Spiklenci slasti) – oba czeskie – i bez żadnego związku z nimi ;-) zaczęłam się zastanawiać, jak wyglądałoby nasze życie, gdybyśmy zupełnie nie potrafili operować słowami albo gdybyśmy pozostali na poziomie języka znanego np. z „Walki o ogień” (La Guerre du Feu).
Skupiłam się - być może zasugerowana tematyką filmów ;-) - tylko na jednej sferze ludzkiego życia, uczuciowej, a moja wyobraźnia natychmiast zaczęła mnożyć pytania.
Jak alkoholik i/lub sadysta znęcający się nad żoną sprawiłby, żeby żona od niego nie odeszła, jeśli nie mógłby jej wstawić kitu, że to ostatni raz, że się poprawi, że ją kocha...?
Jak niewierni partnerzy tłumaczyliby się ze swoich nieobecności, roztargnienia, braku zainteresowania itp. jeśli nie mogliby kłamać słowami?
Jak ktoś, kto przestał kochać i tkwi w związku z poczucia obowiązku albo strachu przed samotnością wmówiłby partner/ce/owi, że jest inaczej?
itede
itepe
Tą drogą doszłam do konkluzji, że mowa jest praktyczna jak cep, sierp czy pług. Jest narzędziem, które znajduje zastosowanie w okolicznościach praktycznych/prozaicznych (typu PRACA), a w okolicznościach niepraktycznych/metafizycznych trzeba ją traktować jak stare radło stojące w ogrodzie na zmechanizowanej farmie. Jak ozdobę.
Budowania DOMU nie zaczyna się od ozdób, tak jak nie zaczyna się od dymu z komina, nawet jeśli o czymś takim piszą poeci – historia literatury uczy, że poeci rzadko bywają dobrymi partnerami na życie.
ps
Przy każdym kontakcie ze słowem pług, przypomina mi się czeskie zdanko: porucha na ruchadle, które oznacza awarię pługa. A pług, notabene, wynaleziono w Czechach.
Skupiłam się - być może zasugerowana tematyką filmów ;-) - tylko na jednej sferze ludzkiego życia, uczuciowej, a moja wyobraźnia natychmiast zaczęła mnożyć pytania.
Jak alkoholik i/lub sadysta znęcający się nad żoną sprawiłby, żeby żona od niego nie odeszła, jeśli nie mógłby jej wstawić kitu, że to ostatni raz, że się poprawi, że ją kocha...?
Jak niewierni partnerzy tłumaczyliby się ze swoich nieobecności, roztargnienia, braku zainteresowania itp. jeśli nie mogliby kłamać słowami?
Jak ktoś, kto przestał kochać i tkwi w związku z poczucia obowiązku albo strachu przed samotnością wmówiłby partner/ce/owi, że jest inaczej?
itede
itepe
Tą drogą doszłam do konkluzji, że mowa jest praktyczna jak cep, sierp czy pług. Jest narzędziem, które znajduje zastosowanie w okolicznościach praktycznych/prozaicznych (typu PRACA), a w okolicznościach niepraktycznych/metafizycznych trzeba ją traktować jak stare radło stojące w ogrodzie na zmechanizowanej farmie. Jak ozdobę.
Budowania DOMU nie zaczyna się od ozdób, tak jak nie zaczyna się od dymu z komina, nawet jeśli o czymś takim piszą poeci – historia literatury uczy, że poeci rzadko bywają dobrymi partnerami na życie.
ps
Przy każdym kontakcie ze słowem pług, przypomina mi się czeskie zdanko: porucha na ruchadle, które oznacza awarię pługa. A pług, notabene, wynaleziono w Czechach.