Uwielbiam czeskie filmy, ale jak usłyszałam tytuł „Do Czech razy sztuka” i zobaczyłam ten plakat:
to pomyślałam, że chyba jednak nie wszystkie czeskie filmy muszę obejrzeć...
Ale obejrzałam
I mi się spodobał.
A temu, kto wymyślił, że „Bezwstydnik” u nas będzie zatytułowany „Do Czech razy sztuka”, to bym coś urwała.
Tyle, że on już chyba tego nie ma...
Wiecie co jest w tej filmowej historii najlepsze?
To, że facet po siedmiu latach odchodzi od żony i syna, co wywołuje komentarze w stylu „tak się nie robi”, po czym okazuje się, że żona wyszła na jego odejściu lepiej niż on sam.
Gdyby ten świat był solidnie zmontowany, to w prawdziwym życiu byłoby tak samo!
Zapisuję „Bezwstydnika” w szczególnym miejscu mojej pamięci, bo jest doskonałą ilustracją do teorii, której jestem fanką, a mianowicie: jeśli kogoś nie kochasz, to nie zawracaj mu głowy/serca, tylko spierdalaj - zrób miejsce dla kogoś, kto dla tej osoby będzie lepszy.
ps
A wiedzieliście, że Jiří Macháček jest wokalistą i autorem tekstów grupy MIG 21?
Bo ja nie.
to pomyślałam, że chyba jednak nie wszystkie czeskie filmy muszę obejrzeć...
Ale obejrzałam
I mi się spodobał.
A temu, kto wymyślił, że „Bezwstydnik” u nas będzie zatytułowany „Do Czech razy sztuka”, to bym coś urwała.
Tyle, że on już chyba tego nie ma...
Wiecie co jest w tej filmowej historii najlepsze?
To, że facet po siedmiu latach odchodzi od żony i syna, co wywołuje komentarze w stylu „tak się nie robi”, po czym okazuje się, że żona wyszła na jego odejściu lepiej niż on sam.
Gdyby ten świat był solidnie zmontowany, to w prawdziwym życiu byłoby tak samo!
Zapisuję „Bezwstydnika” w szczególnym miejscu mojej pamięci, bo jest doskonałą ilustracją do teorii, której jestem fanką, a mianowicie: jeśli kogoś nie kochasz, to nie zawracaj mu głowy/serca, tylko spierdalaj - zrób miejsce dla kogoś, kto dla tej osoby będzie lepszy.
ps
A wiedzieliście, że Jiří Macháček jest wokalistą i autorem tekstów grupy MIG 21?
Bo ja nie.
"jeśli kogoś nie kochasz, to nie zawracaj mu głowy/serca, tylko spierdalaj - zrób miejsce dla kogoś, kto dla tej osoby będzie lepszy." żeby to tak prosto było. Utopia
OdpowiedzUsuńTak to już jest z teoriami ;-)
OdpowiedzUsuńAle gdyby ten świat był solidnie zmontowany...
"jeśli kogoś nie kochasz, to nie zawracaj mu głowy/serca, tylko spierdalaj - zrób miejsce dla kogoś, kto dla tej osoby będzie lepszy." ..kocham Cię za ten tekst :)))
OdpowiedzUsuńIiii tam...
OdpowiedzUsuńCo mi po miłości "za coś"?
;-)
Napisałam, wysłałam i nie mogę uwierzyć, że taka bzdura wyszła mi spod palców - aż tego nie skasuję, żeby mieć pamiątkę ;-)
OdpowiedzUsuńBo do kochania trzeba mieć powód!!!
Cholera, te banały o miłości "za nic" zbyt łatwo i bezkrytycznie się powtarza...
Chyba mam temat na kolejny post ;-)
Ja znam jeszcze jeden banał - "Nie kocha się "za" tylko "mimo, że.." Ja dodaję jeszcze, że pod warunkiem iż "za" istnieje i zawiera więcej niż "mimo że" :-)
OdpowiedzUsuń100% zgodności. Aczkolwiek popełniłam kiedyś wypracowanie szkolne, w którym szermowałam textem, że nie kocha się ludzi za coś lecz pomimo czegoś tak przekonująco, że aż polonistka przeczytała toto na lekcji...
OdpowiedzUsuńAle wtedy w to wierzyłam.
W sumie "przeszło mi" nie tak dawno...
Może szkoda?
Szkoda czy nie - kwestia sporna.
OdpowiedzUsuńAle zauważ, że wiara w miłość nie za coś a jedynie pomimo czegoś jest sprzeczna z logiką. Żeby kogoś pokochać trzeba mieć jakiś 'powód', musi istnieć jakiś przyczynek do tego, że kogoś obdarzymy takim uczuciem, że nas zauroczy i to tak bardzo, że będziemy mogli wtedy dopiero kochać mimo czegoś tam.