Czasem tak niewiele potrzeba, żeby poczuć coś niebezpiecznie zbliżonego do poczucia szczęścia…
Aczkolwiek uderzyła mnie przed chwilą konstatacja [ale nie mam siniaków, nie], że w moim przypadku musi dane zjawisko zawierać element zaskoczenia. Co chyba znaczy, że tak się przed szczęściem bronię, że musi mnie, biedactwo, brać z nienacka [pis. celowa] ;-)
Na moje dzisiejsze poczucie dobrostanu wpłynęło co następuje:
1
Nabyłam ja sobie w całkiem zwyczajnym samie ekspresową green tea with natural jasmine petals od Dilmah, skosztowałam i całkiem nieoczekiwanie stwierdziłam, że smakuje wypisz wymaluj jak moja ulubiona mieszanka, nabywana dotąd w specjalistycznym sklepie i w, hmmm, specjalnej cenie.
Normalnie piję i czuję się jak w niebie.
A jak pomyślę o tym, jak się dzięki temu odkryciu wzbogacę, to… O! Ach! Och!
I jeszcze zmywania mniej…
Extaza.
2
Zaczęłam czytać wielokrotnie już zaczynaną i tyleż samo wielokrotnie odkładaną ze zniechęceniem powieść Jacka Dukaja pt. „Inne pieśni”. I wpadłam.
I smakuję ją jak ową herbatkę jaśminową.
A odkładałam ją dotychczas z powodu zbyt dużego podobieństwa do „Czarnych oceanów”, któreż to kocham miłością zgoła bałwochwalczą i nie mogłam znieść, że coś jest do nich tak podobne, jak podobne mogą być tylko dwie identyczne w zarysach kolorowanki pokolorowane barwami leżącymi po przeciwnych stronach koła barw.
Ale o tej książce to ja napiszę oddzielny text, nie ma obawy.
Poczekajcie tylko, aż doczytam ją do końca, przeżywając orgazm co 7 stron ;-)
A potem zrobię to jeszcze raz…
3
Wyrosła nabyta przypadkiem bazylia cytrynowa [nabyte miały być nasiona bazylii… bazyliowej] i okazała się być naprawdę, rzeczywiście i niewątpliwie cytrynowa.
Wybaczam jej, że nie smakuje mi z pomidorami i że w związku z tym na pełnię frajdy ze spożywania tychże będę musiała poczekać na wzejście jej przyrodniej siostry, bo jest naprawdę odjazdowa.
Że też nigdy wcześniej jej nie siałam!
4
Odkryłam witrynę zawierającą tak cudownie absurdalne texty, że długo, naprawdę długo, uwierzcie, dłuuugo, szukałam informacji, że to podpucha i prowokacja.
A oni tak całkiem serio… Niedowiary! [pis. celowa, na prawdę ;-)]
Popłakałam się ze śmiechu.
Bierzcie linka i też… płaczcie ;-)
Pozdrawiam!
PS
Na porządnej pocztówce musi być obrazek, więc niech będzie taki:
Aczkolwiek uderzyła mnie przed chwilą konstatacja [ale nie mam siniaków, nie], że w moim przypadku musi dane zjawisko zawierać element zaskoczenia. Co chyba znaczy, że tak się przed szczęściem bronię, że musi mnie, biedactwo, brać z nienacka [pis. celowa] ;-)
Na moje dzisiejsze poczucie dobrostanu wpłynęło co następuje:
1
Nabyłam ja sobie w całkiem zwyczajnym samie ekspresową green tea with natural jasmine petals od Dilmah, skosztowałam i całkiem nieoczekiwanie stwierdziłam, że smakuje wypisz wymaluj jak moja ulubiona mieszanka, nabywana dotąd w specjalistycznym sklepie i w, hmmm, specjalnej cenie.
Normalnie piję i czuję się jak w niebie.
A jak pomyślę o tym, jak się dzięki temu odkryciu wzbogacę, to… O! Ach! Och!
I jeszcze zmywania mniej…
Extaza.
2
Zaczęłam czytać wielokrotnie już zaczynaną i tyleż samo wielokrotnie odkładaną ze zniechęceniem powieść Jacka Dukaja pt. „Inne pieśni”. I wpadłam.
I smakuję ją jak ową herbatkę jaśminową.
A odkładałam ją dotychczas z powodu zbyt dużego podobieństwa do „Czarnych oceanów”, któreż to kocham miłością zgoła bałwochwalczą i nie mogłam znieść, że coś jest do nich tak podobne, jak podobne mogą być tylko dwie identyczne w zarysach kolorowanki pokolorowane barwami leżącymi po przeciwnych stronach koła barw.
Ale o tej książce to ja napiszę oddzielny text, nie ma obawy.
Poczekajcie tylko, aż doczytam ją do końca, przeżywając orgazm co 7 stron ;-)
A potem zrobię to jeszcze raz…
3
Wyrosła nabyta przypadkiem bazylia cytrynowa [nabyte miały być nasiona bazylii… bazyliowej] i okazała się być naprawdę, rzeczywiście i niewątpliwie cytrynowa.
Wybaczam jej, że nie smakuje mi z pomidorami i że w związku z tym na pełnię frajdy ze spożywania tychże będę musiała poczekać na wzejście jej przyrodniej siostry, bo jest naprawdę odjazdowa.
Że też nigdy wcześniej jej nie siałam!
4
Odkryłam witrynę zawierającą tak cudownie absurdalne texty, że długo, naprawdę długo, uwierzcie, dłuuugo, szukałam informacji, że to podpucha i prowokacja.
A oni tak całkiem serio… Niedowiary! [pis. celowa, na prawdę ;-)]
Popłakałam się ze śmiechu.
Bierzcie linka i też… płaczcie ;-)
Pozdrawiam!
PS
Na porządnej pocztówce musi być obrazek, więc niech będzie taki: