Jestem tak uzależniona od pisania bloga, że żal mi wszystkich wymyślonych i nienapisanych postów. Mogłabym zgoła żałobę po nich nosić ;-)
Ewidentnie nie chodzi o to, żeby coś komuś przekazać, bo regularnie to zaglądają tu trzy osoby na krzyż, więc to tylko NAŁÓG w najczystszej formie. Jeszcze nie przysłonił mi wszystkich pozostałych dziedzin życia - skoro wciąż nie piszę WSZYSTKIEGO, co mam ochotę napisać (bo zajmuję się czymś innym) - ale kto wie, co będzie w przyszłości...
Stadium mojej choroby jest już jednak na tyle zaawansowane, że czytając powieść Tatiany Tołstoj pt. „
Kyś”, a konkretnie fragment:
„
(...)Immanuel Kant zdumiewał się dwóm rzeczom: prawu moralnemu w piersi i gwiaździstemu niebu nad głową. Jakże takie coś trzeba rozumieć? A tak, że człowiek jest skrzyżowaniem dwóch otchłani, tak samo bezdennych i tak samo niedosięgalnych: świata zewnętrznego i świata wewnętrznego. I podobnie jak wszystkie świecidła, komety, mgławice i reszta ciał niebieskich porusza się zgodnie z prawami słabo nam znanymi, ale ściśle określonymi – (...) tak samo i moralne prawa, mimo całej naszej niedoskonałości, są ustalone, nakreślone diamentowym rylcem w annałach sumienia! Ognistymi literami w księdze żywota! I choć ta księga ukryta jest przed naszymi krótkowzrocznymi oczami, choć tai się w dolinie mgieł, za siedmioma wrotami, choć pomieszane są jej karty, alfabet dziwaczny i niezrozumiały, ale mimo wszystko istnieje(...)! Świeci nawet nocą! Życie nasze (...) jest poszukiwaniem owej księgi, bezsenną drogą w głuchej puszczy, błądzeniem po omacku, wreszcie odkryciem niespodzianym!”
w pierwszej kolejności pomyślałam o tych przypadkowo zaglądających na mój blog osobach, które w wyszukiwarki wpisują frazę: „
niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie” (siódme miejsce na liście najczęściej występujących fraz w wejściach z wyszukiwarek) i trafiają...
kulą w płot.
Prawie mi ich żal, bo wyobrażam sobie, że dręczy ich niepewność, co też filozof miał na myśli, rozemocjonowani i pełni nadziei klikają wyszukany odnośnik, a potem... trafiają na mój blog i spotyka ich srogi zawód.
Tymczasem Tatiana Tołstoj wyjaśnia wszystko prosto i zrozumiale dla wszystkich.
Mam nadzieję, że od dzisiaj kierowani do mnie przez wyszukiwarki internauci będą wreszcie usatysfakcjonowani wyjaśnieniami ;-) A jeśli nie, to zawsze mogą przeczytać „Krytykę praktycznego umysłu” Kanta :-) - najlepiej w oryginale, bo np. mnie długi czas zastanawiało dlaczego w jednych tłumaczeniach omawiany cytat przybiera formę:
Dwie rzeczy napełniają moje serce wciąż nowym i wciąż rosnącym podziwem i szacunkiem, im częściej i trwalej zastanawiam się nad nimi: niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie.a w innych:
Dwie rzeczy napełniają umysł coraz to nowym i wzmagającym się podziwem i czcią, im częściej i trwalej się nad nimi zastanawiamy: niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie.Co Kant miał napełnione podziwem:
umysł czy
serce?
Zaliczony na studiach lektorat z niemieckiego prawie się na mnie obraził, więc w końcu poszukałam oryginału (całej „Krytyki...” nie czytałam, niestety, ani w oryginale, ani w tłumaczeniu – może się jeszcze w przyszłości poprawię, ale na pewno nie w najbliższej
;-)) i znalazłam coś takiego:
Zwei Dinge erfüllen das Gemüt mit immer neuer und zunehmender Bewunderung und Ehrfurcht, je öfter und anhaltender sich das Nachdenken damit beschäftigt: Der bestirnte Himmel über mir, und das moralische Gesetz in mir.a
das Gemüt oznacza jednocześnie umysł, uczucie, duszę, serce, usposobienie i charakter. Gdyby Kant chciał napisać
serce, napisałby
das Herz, a gdyby chciał napisać
umysł, to napisałby
der Geist (
rozum – der Verstand).
Wciąż zastanawiam się, co odróżnia
umysł od
serca, ale to już zupełnie inna historia.