Lubię długie paznokcie.
Nie mam nic przeciwko tipsom.
ALE
mało jest zjawisk, które wqrwiają mnie bardziej niż ekspedientka w sklepie spożywczym stojąca nad kasą i dłubiąca jednym tipsem za drugim tipsem.
Jednak takie zjawiska są.
Jednym z nich jest ta sama ekspedientka usiłująca wciskać klawisze kasy, w czym rzeczone tipsy wybitnie jej przeszkadzają. Wystarczy, że popatrzę na nią chwilę i natychmiast tracę ochotę na zakupy.
A wczoraj załatwiałam różne dziwne sprawy urzędowe i w jednym miejscu moje personalia do komputerowej bazy danych wprowadzała utipsiona sekretarka. Popatrzyłam jak tipsy więzną jej w klawiaturze i odpadłam.
Burzy mi to całą życiową filozofię.
Bo głęboko wierzę (a może powinnam użyć czasu przeszłego?), że ważniejszą częścią życia jest ta, którą spędzamy poza pracą. A tu znienacka okazuje się, że chciałabym, żeby te baby dostosowały swój wygląd do potrzeb wykonywanej pracy.
ZONK.
hehe, a w szkołach muzycznych jest jeszcze lepszy zonk, gdy ktoś uczy się gry na fortepianie i gitarze równogle - wtedy kolo od fortepianu każe pazury piłować, a ten od skrzypiec - zapuszczać. z tipsami nie wiem jak to wygląda, może faktycznie byłoby to rozwiązanie z racji ich walorów demontażowych? :)
OdpowiedzUsuńDoświadczyłeś tego osobiście?
OdpowiedzUsuńUmiesz grać na obu tych instrumentach?
Ad 1 osobiście nie, słyszałem jakie mieli przejścia znajomi.
OdpowiedzUsuńAd 2 tylko na jednym z nich ;) I pewnie już niewiele pamiętam.