poniedziałek, 30 listopada 2009
wtorek, 24 listopada 2009
...a Ty już to zrobiłaś/zrobiłeś?
Czy już podpisałaś/podpisałeś się pod projektem ustawy o wprowadzeniu parytetów płci na listach wyborczych, przygotowanym przez Kongres Kobiet Polskich?
Jeżeli nie, to... wstydź się!
Dlaczego potrzebne są parytety i jak ich bronić? – kliknij i przeczytaj.
Czy wiesz, że Ty również możesz się włączyć w akcję zbierania podpisów?
I że nie wymaga to od Ciebie prawie żadnego wysiłku?
Wystarczy pobrać formularz i treść projektu ustawy – np. STĄD – i poprosić o podpisy swoich znajomych, a następnie wysłać formularz na podany adres... ŁATWIZNA!
A każdy podpis jest na wagę złota!
ps
Moja fantazja na ten temat:
Pan, pracujący w jakimś totalnie zmaskulinizowanym środowisku, wkracza do swojego ZAKŁADU i prosi kolegów z pracy o podpisy pod tym projektem...
ps 2
Moi koledzy podpisali.
czwartek, 19 listopada 2009
moc wrażeń
Zabłądziłam na większym zadupiu niż moje miejsce zamieszkania.
I przejechałam tam kurę. Na śmierć.
Na szczęście udało mi się wrócić na łono cywilizacji, ale obawiam się, że otrzymam fotografię z dzisiejszej podróży.
Z fotoradaru.
Moje dzisiejsze rozkojarzenie jest mierzalne. Przestrzennie.
Miałam skręcić w ul. Włókniarzy – przy ul. Zachodniej przyszło mi do głowy, że coś jest nie tak..
Kolejny lekarz powiedział, że mam sobie dać wyciąć wadliwy organ.
Jestem z nim związana uczuciowo. Nie dam.
Zapiszczałam na bramce w supermarkecie.
Pan ochroniarz był bardzo miły.
Zepsułam słuchawki od mp3ki. Kupiłam w zamian takie za 15 zeta i ze „srebrnym” kabelkiem [akurat słuchałam „Kronik Jakuba Wędrowycza”, jasne?], po czym się okazało, że wcale nie są gorsze od oryginalnych i firmowych.
Widocznie mam zajebisty słuch.
Albo słuchawki.
piątek, 13 listopada 2009
text o (prawie)miłości prawie napisany w nocy z niedzieli na poniedziałek ;-)
Nie śmierć rozdziela ludzi, lecz brak miłości.
Jim Morrison
Kiedy otworzyłam wczoraj/dzisiaj w nocy telewizor i zobaczyłam, że leci „Ucieczka gangstera” ze Stevem McQueenem w roli głównej, uświadomiłam sobie, że pisałam tutaj o różnych miłościach do aktorów, a nie wspomniałam, że od niepamiętnych czasów kocham Steve’a McQueena.
I to on był moją pierwszą miłością.
A fakt, że już od dawna nie żył, kiedy się w nim zakochałam, nie miał i nie ma żadnego znaczenia ;-)
Oglądałam – kolejny raz – „Ucieczkę gangstera” i zastanawiałam się, co takiego jest w McQueenie, że wciąż mi się podoba. I nadal tego nie wiem.
Wiem, że był człowiekiem odważnym, inteligentnym i z pasją, a takich nieodmiennie lubię, więc może nie ma w tym nic dziwnego. ALE nie mogę sobie przypomnieć, czy najpierw usłyszałam o nim i jego życiu, czy najpierw go zobaczyłam, a potem poszukałam o nim informacji.
Jakie to ma znaczenie?
Ano takie, że jeśli chodzi o wygląd, to w McQueenie podobają mi się bodaj tylko niebieskie oczy, więc ewidentnie to nie wygląd jest dla mnie najważniejszy przy wyborze obiektu do kochania ;-)
Tak...
Łatwo kochać ludzi, którzy są daleko.
Łatwo kochać zmarłych.
Tylko tych, którzy żyją obok nas, kochać trudno.
Bliscy mają jakieś szkodliwe nałogi, pasje, które zajmują im czas, wydatki, które nam wydają się bez sensu, albo bałaganią, bywają w złym humorze i nie chcą spełniać naszych oczekiwań...
Nałogi i wady nieobecnych nie mają znaczenia.
środa, 11 listopada 2009
na poczatku czytam program tivi , a na końcu płaczę...
Patrzę w program tivi i co widzę? Polsat emituje dziś „Dzień Niepodległości”. W pierwszej chwili pomyślałam, że mają chłopaki/dziewczyny poczucie humoru, a potem przyszło mi do głowy, że wybór filmów odpowiednich akurat-na-dziś nie jest zbyt szeroki.
Szczerze mówiąc, żaden naprawdę-odpowiedni nie przychodzi mi do głowy.
Czy to nie dziwne? Wygraliśmy niejedną wojnę, znamy (w sensie: „słyszeliśmy o”) ludzi, których życiorysy starczyłyby na kilka filmów, a z płaconego przez Polaków abonamentu nie sfinansowano produkcji żadnego filmu „ku pokrzepieniu serc”, który nie byłby wyrazem naszego użalania się nad historią naszego kraju i losami naszego narodu.
[ Wniosek: Pierdolić abonament! nasuwa się sam, ale ja nie o tym.]
No dobra, jest film, który opowiada o naszej chwale i kończy się jakimś tam happy endem, ale sami „Krzyżacy” wiosny nie czynią. Zwłaszcza, że na ich emisję zarezerwowany jest 15 sierpnia [wiem, że bitwa pod Grunwaldem była w lipcu, ale film puszczają regularnie w sierpniu i nie ja jestem tą osobą, którą należy pytać, dlaczego] ;-)
No i trudno obejrzeć 166 minut filmu jednym ciągiem... Chociaż ja mogę „Krzyżaków” oglądać nawet jednym ciągiem [raz na rok], bo mam do niego niczym nie uzasadniony sentyment. I mi się podoba.
I w dupie mam fakt, że moi znajomi patrzą na mnie jakbym znienacka spadła z pisanki, kiedy o tym mówię. Mogę to nawet powtórzyć: lubię książkę i film pt. „Krzyżacy”. Oo!
No ale wróćmy do tematu. Jaki by on nie był [a jeszcze nie wiem jaki ostatecznie będzie].
Myślę, że zamiast pitolić o wychowaniu patriotycznym, należy przeznaczyć kasę na filmy o naszej historii, ale nie należy w nich przesadzać z prawdą. Prawda jest przereklamowana. Trzeba naszą historię zmitologizować. A nikt mi nie wmówi, że trudno opowiadać o pięknych [ciałem i duchem] Polakach, którzy porzucali wygodne życie i szli walczyć o wolność, w taki sposób, żeby widz ich pokochał od pierwszego wejrzenia. Nikt mi tego nie wmówi, bo Amerykanie nakręcili pierdylion filmów o brudnych pastuchach w taki sposób, że większość kobiet na tej planecie śniła kiedyś o jakimś kowboju ;-)
Właśnie takie filmy są nam potrzebne.
Oczywiście, nie ZAMIAST tych poważnych, smutnych i refleksyjnych, ale OPRÓCZ nich.
Kto nakręci dobry film o Krystynie Skarbek?
Kto nakręci lepszy film o Jerzym Iwanowie-Szajnowiczu niż „Agent nr 1”?
Myślałam kiedyś o tym, żeby założyć stronę internetową z informacjami na temat Bohaterów (przez naprawdę wielkie B) narodowości polskiej, o których powinien usłyszeć cały świat, ale jakoś się za to nie zabrałam. Chętnie odstąpię ten pomysł - ZA DARMO ;-) - każdemu, kto zechce w możliwie wielu językach świata opowiedzieć światu historię Polski i WIELKICH Polaków...
Dlaczego myślę o tym dzisiaj?
Bo byłam na oficjałce [taka, qrwa, praca]. I – qrwa, qrwa, qrwa mać – wyszła mi ona bokiem.
A w przyszłości pewnie wyjdzie zatokami, bo pogoda nie dopisała...
Uczucia jakie wzbudzają we mnie tego typu [kościół-przemówienia-jakaś część artystyczna-delegacje z kwiatami składanymi pod pomnikami] uroczystości [zwłaszcza, jeśli do uczestniczenia w nich jestem zmuszana przemocą] nie mają absolutnie nic wspólnego z patriotyzmem.
Aczkolwiek „Szara piechota” zawsze i nieodmiennie wzrusza mnie do łez.