Nie oglądam/nie czytam/nie słucham relacji z olimpiady w Pekinie.
Dzięki Brie z „Gotowych na wszystko” zapamiętałam NA ZAWSZE, że przeciwieństwem miłości nie jest nienawiść tylko obojętność. Nie zamierzałam łykać trucizny z nadzieją, że ktoś inny umrze, więc nie szukałam też informacji o tym, co się nie udało, co było źle zorganizowane i co zostało zmanipulowane. Niezależnie od tego, co się Chińczykom uda, a co nie - organizowanie olimpiady w tym państwie nie było dobrym pomysłem i tyle.
Ale jedną informację wbito mi podstępem. W plecy.
I teraz wymagam rehabilitacji. Naprawdę.
Wiadomość, że dziewczynka, która występowała na otwarciu igrzysk tylko poruszała ustami, a głos należał do innej dziewczynki, której nie pozwolono wystąpić, bo uznano ją za zbyt brzydką, nie mieści mi się nigdzie. A już zwłaszcza w głowie.
Dziewczynka, która jest podobno wystarczająco ładna, wygląda tak:
Czy nauczy się kiedyś, że uroda nie zastępuje innych talentów i że nie można sobie przypisywać cudzych zasług?
A ta, która podobno jest brzydka, wygląda tak:
Czy będzie miała w przyszłości kompleksy i poczucie niższości? Czy do ich przezwyciężenia wystarczy wyprostowanie zębów i operacja plastyczna?
Wyobraźcie sobie, że jesteście rodzicami tych dziewczynek.
Pozwolilibyście im wystąpić?
A gdybyście nie mieli nic do gadania?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytelniku!
Oddaję Ci kawałek mojej podłogi - możesz zatańczyć, ale raczej nie zrywaj parkietu [no chyba, że naprawdę MUSISZ] ;-)
aalaaskaa